Quantcast
Channel: miłość i rodzina - StressFree.pl
Viewing all 248 articles
Browse latest View live

Historia Ziemi i ludzkości w 2 minuty?

$
0
0
Kula ziemska - globus

W kilku grubych tomach trudno często streścić historię jednego państwa... Jak w takim razie w 2-minutowym filmiku pokazać dzieje całej naszej planety, formowania się życia na niej, wydarzeń przełomowych dla człowieka?

Niebywałe, ale są ludzie, którym się to udało zrobić w bardzo ciekawy sposób! Zapraszamy Was w podróż... Piękne zdjęcia, trzymająca w napięciu muzyka - atrakcyjna lekcja historii w bardzo małej pigułce! Zobaczcie sami!

 

 


Regulamin Rodziny – czy warto go mieć?

$
0
0
Regulamin Rodziny

Wypracowywanie w rodzinie dobrych nawyków zawsze przekłada się na lepsze relacje między jej członkami. Konsekwencja w postępowaniu, jasne komunikowanie zasad, granic i potrzeb pomaga budować poczucie bezpieczeństwa u dzieci i tworzy pewnego rodzaju fundament, na którym rodzina się opiera. Jego symbolem może być Regulamin Rodziny!

Zwykle nie lubi się regulaminów - ten jednak jest wyjątkowy, bo ma na celu budowanie w rodzinie dobrych relacji, kształtowanie nawyków i wzajemnego szacunku. Zasady, które przyjmiecie jako najważniejsze dla domowników, wpłyną na kształt wzajemnych stosunków i będą formowały hierarchię wartości u waszych dzieci.

Regulamin Rodziny - jak się za to zabrać?

Wygląd Regulaminu i jego treść zależy tylko i wyłącznie od Waszej inwencji. Przed jego sporządzeniem warto jednak głęboko się zastanowić, jaką chcielibyście mieć rodzinę (na jakich wartościach ją budować, czego uczyć dzieci, jak się traktować w codziennym życiu). Potraktujcie to poważnie! To nie powinna być tylko dobra zabawa! Następnie zaś:

  • Porozmawiajcie z dziećmi o tym, że chcielibyście sporządzić Regulamin Rodziny - poproście, aby i one przygotowały własne listy propozycji, które by chciały w nim umieścić. 
     
  • Ustalcie termin narady rodzinnej - na tą okazję kupcie duży, najlepiej kolorowy karton czy ewentualnie większą antyramę, żeby w niej umieścić kartkę z Regulaminem.
     
  • Niech każdy z członków rodziny przedstawi swoje propozycje z prośbą, by inni wyrazili swoje zdanie. Spróbujcie z nich wszystkich wybrać maximum 20 zasad. Przy większej ilości, trudno wam będzie je zapamiętać i zrobi się niepotrzebny chaos. 
     
  • Jak formułować zasady? Mogą być bardzo szczegółowe lub ogólne, dotyczyć konkretnych rzeczy lub też wartości. Np. Szanujemy pracę innych członków rodziny i staramy się nie robić bałaganu, Wzajemnie sobie pomagamy, Dzielimy się obowiązkami (przy okazji można ustalić jakiś podział zadań), Staramy się słuchać siebie wzajemnie i nie podnosić na siebie głosu, Zawsze w niedzielę idziemy na spacer całą rodziną/ raz w miesiącu do kina, Staramy się codziennie zjeść wspólnie posiłek bez patrzenia w telewizor itp. 
     
  • Pamiętajcie, że zasady nie powinny dotyczyć tylko dzieci i być swego rodzaju formą dyscyplinowania ich - obowiązują one całą rodzinę - rodziców i dzieci!
     
  • Gdy już zasady zostaną ustalone - spiszcie je uroczyście na kartce i powieście w widocznym miejscu w domu. Od tej pory podejmijcie "walkę" o ich przestrzeganie zaczynając od siebie samych. Dajcie dzieciom dobry przykład - pokażcie, że to nie tylko puste zdania, ale rzeczywistość, w której chcecie żyć.
     
  • Jeśli wasze dzieci są zbyt małe, aby mogły wam pomóc w ustalaniu Regulaminu - pozwólcie im np. narysować na nim kwiatki czy inny dziecięcy obrazek, by miały w jego przygotowaniu choć symboliczny udział. W miarę jak będą dorastać - dopisujcie kolejne punkty najpierw sami, a później już wspólnie z nimi.

Regulamin jednoczy

Sam fakt przygotowania Regulaminu - połączenie dobrej zabawy ze wspólnym podjęciem ważnych dla domowników decyzji - to pokazanie dzieciom, że każdy z członków rodziny odpowiada za atmosferę w niej panującą. Ustalając zasady jakimi chcecie się kierować - określacie jednocześnie fundament rodziny. To już nie dyscyplina narzucana dzieciom i traktowana, jako kolejna forma "ucisku" - ale coś, z czym one również się identyfikują i na co same wyraziły zgodę uznając za istotne.

Jak już wspominałam - to od was Rodziców zależy jednak w głównej mierze, czy dzieci podejdą do tych zasad poważnie. Wasz przykład i konsekwencja w postępowaniu mają  tu bowiem znaczenie decydujące! 

 

MIT OpenCourseWare – uwolniona wiedza

$
0
0
Bezpłatne kursy

Kursy z bardzo różnych dyscyplin naukowych w jednym miejscu, a do tego wszystko za darmo...  MIT OpenCourseWare otwiera drogę do wiedzy uczniom, studentom i pasjonatom nauki z całego świata. Może któryś z nich spodoba się również Tobie?

Instytut Technologiczny w Massachusetts (MIT) znajduje się w Stanach Zjednoczonych i cieszy się ogromnym prestiżem. Oprócz tego, że jest świetną szkołą - wyróżnia się jeszcze czymś… Jako pierwsza uczelnia na świecie MIT postanowił udostępnić w Internecie swoje materiały edukacyjne - powstał w ten sposób  MIT OpenCourseware skupiający materiały z wielu kursów (liczba ich ciągle rośnie). Jak wyjaśnia Dick K.P. Yue, jeden z profesorów tej uczelni "Pomysł jest prosty: publikować wszystkie nasze materiały szkoleniowe online i uczynić je powszechnie dostępne dla każdego".

Zasoby MIT OpenCourseWare - filmiki z wykładami, nagrania dźwiękowe, programy - to prawdziwa skarbnica informacji, która pozwala ludziom z całego świata podnosić własne kompetencje, dokształcać się i rozwijać pasje. Wiedza, którą można zdobyć w trakcie oglądania/przerabiania konkretnych kursów jest specjalistyczna i konkretna (są one aktualizowane). Nie musisz mieć tysięcy dolarów, by zostać studentem MIT i uzyskać dostęp tego, co na wykładach przekazują jej profesorowie - wystarczy dostęp do Internetu i chęć zgłębiania jakiegoś zagadnienia. 

Z kursów korzystają różni ludzie i w różnym celu:

  • Nauczyciele podpatrują, jak „uczyć”, prowadzić wykłady, lekcje.
  • Przyszli studenci/uczniowie przygotowują się do egzaminów, zwiększają swoją wiedzę, poznają program.
  • Studenci mają możliwość przerobienia materiału jeszcze raz, uzupełnienia tego, czego wcześniej nie zrozumieli.
  • Specjaliści dokształcają się, przypominają sobie „zakurzone” informacje. Mają okazję na bieżąco śledzić nowinki w ich polu zainteresowań; wyszukać i nauczyć się czegoś potrzebnego im w pracy.
  • Pasjonaci zgłębiają tematy, które ich ciekawią, odkrywają nowe obszary zainteresowań (przydatne np. przy homeschoolingu)

Dostępne treści prezentowane są głównie w języku angielskim, jednak MIT OpenCourseWare formalnie współpracuje z siedmioma organizacjami, które tłumaczą materiały szkoleniowe na język hiszpański, portugalski, chiński uproszczony, chiński tradycyjny, tajski, perski, turecki i koreański.

Pełna lista dostępnych kursów:  http://ocw.mit.edu/courses

Wśród nich są szkolenia związane nie tylko z matematyką, fizyką, biologią, ale również z historią, literaturą i nauką języków. Każdy znajdzie coś interesującego dla siebie:) 

PS A może kurs psychologii?

 

Szpan i lans – z narcyzmem w tle

$
0
0
Narcyzm - przemoc w szkole

Szpan i lans to dziś zjawisko powszechne w polskiej szkole. Uczniowie walczą o status i wysoką pozycję w szkolnym środowisku. Trwają "zawody" - kto ma więcej firmowych ciuchów, lepszy telefon, wyższe kieszonkowe. Na bok schodzi to jaki jesteś -  liczy się, jak wyglądasz i czym się możesz pochwalić!

Większość rodziców wie, co dzieje się w szkołach. Szczególnie ci o wysokim statusie materialnym i często z kompleksami cieszą się, gdy ich dziecko wiedzie prym i jest w klasie „kimś”. Uważają, że to dobrze, że ich potomek ma okazję ćwiczyć walkę o status, bo to będzie przydatne w dorosłym życiu. W rzeczywistości robią mu tym wielką krzywdę.  To „popychanie” dziecka w stres… uczenie go, że tak naprawdę ono nie jest nic warte - jego wartość to ciuch, pieniądz, super makijaż (wygląd), gadżet.  

Narcyzm w rozkwicie

Często sami wykazując postawy narcystyczne, w takim duchu wychowują dzieci… To nie oni są dla dziecka, ale dziecko po to, by zaspakajało ich potrzeby. „Mieszanka emocjonalnego dystansu i prób przekonania dziecka o jego uprzywilejowanej pozycji w rodzinie - oto niezawodny przepis na narcystyczną strukturę osobowości”. [1] Mody człowiek walcząc o uwagę i aprobatę zaczyna stawać się odbiciem potrzeb własnych rodziców - przez to nigdy nie rozwija umiejętności rozpoznania własnych potrzeb i rozwinięcia własnych sposobów ich zaspokajania. 
 
Rodzina narcystyczna - to nie zawsze rodzina z widocznym problemem (alkoholizm, przemoc, narkomania), ale często „przypomina przysłowiowe błyszczące czerwone jabłko z robakiem w środku. Wygląda świetnie, dopóki nie ugryziesz i nie natkniesz się na robaka. […] Zamiast zapewnić dzieciom wspierające, kształcące i oparte na rzeczywistości lustro, narcystyczni rodzice pokazują lustro, które odbija ich własne potrzeby i oczekują od dzieci reakcji na nie. Punkt skupienia zostaje odwrócony i dzieci dorastają z poczuciem ułomności, braku racji i z poczuciem winy”. [2]
 
Objawy narcyzmu to m.in.: problemy z  utrzymaniem zdrowych relacji, pragnienie tego, co „najlepsze”, reakcja na krytykę - złość, wstyd, upokorzenie; wykorzystywanie innych dla własnych korzyści, poczucie bycia kimś najlepszym, nierealistyczne fantazje, potrzeba skupiana na sobie uwagi innych, by wzmacniać wyobrażenie o swojej wielkości we własnych oczach, brak empatii, poszanowania dla cudzych uczuć, zazdrość, poczucie, że „mi się należy”, skupienie na sobie. Oprócz tych objawów może się również pojawiać pragnienie dominacji, władzy, bogactwa, arogancja, wyższość. [3]
 
Warto mieć to na uwadze i zanim zaczniemy popychać dziecko do walki o prym w grupie, powinniśmy uświadomić sobie również, co to znaczy „być najlepszym” w szkole. Czy naprawdę chcemy, żeby główną wartością dla dzieci (później dorosłych ludzi) była odpowiednia metka przy ubraniu albo ilość wypitego alkoholu? Żeby patrząc na drugiego człowieka, widziały tylko stan jego portfela? 

Zobacz - jestem kimś!

Młodzież szkolna szpanuje, lansuje się i próbuje być „cool” - co przybiera nieraz wręcz tragiczno-komiczne postacie. Warto się przyjrzeć dyskusji na temat na jednym z forów. [4] Młodzi ludzie opisują formy szpanu występujące w ich szkołach - jednocześnie wskazując, że bywają żałosne i niewłaściwe (sami jednak biorą w tym często udział, by nie odstawać od grupy). Jak pisze sweetka318: „Wiecie, u mnie w szkole to może jeszcze nie szpanują takimi rzeczami jak papierosy czy alkohol, ale jeśli chodzi o chłopców to liczy się ten, który ma Iphona, Ipoda albo chociaż Ipada. My, dziewczyny szpanujemy głównie butami na obcasie. Nie chodzi mi o dyskoteki i tym podobne, ale o normalny dzień w szkole. Napisałam my, bo ja też się do tych osób zaliczam. Nawet tego nie popieram, ale od tego zależy moja reputacja, którą bądź co bądź mam nie najgorszą i nie chciałabym jej stracić. To po prostu MODA”. sensitive komentując taki stan rzeczy zauważa „Często powodem tego jest po prostu brak dowartościowania. Rodzice nie chwalą dziecka, nie cieszą się jego sukcesami tak jak powinni. Jeżeli ono nie jest zauważane we własnym domu, pragnie być w centrum uwagi w szkole.” 
 
primas o sytuacji w swojej szkole pisze „U mnie w szkole najczęściej spotykam się ze szpanerami, którzy chwalą się ilością wypitych trunków, spalonych papierosów. Są osoby, które z pogardą patrzą na dzieciaki gorzej ubrane. Pisząc gorzej, mam na myśli - nie markowo. Moim zdaniem, szpanując ukazujemy, jacy z nas egoiści”. 
 
Wśród innych form szpanu wymienia się: przeszkadzanie nauczycielom w lekcjach, obmacywanie się na korytarzu, bijatyki. cuchareczca (z 1 gimnazjum) pokusiła się nawet o listę szpanerskich zachwań, w której wymienia m.in.: szlugi, alkohol, u dziewczyn chłopak (najlepiej jakieś 6 lat starszy), u chłopaków dziewczyna do szpanowania, chłopak z dziewczyną robią zdjęcie jak się całują (wstawiają zdjęcia na portale społecznościowe), chwalenie się kontaktami seksualnymi, nowe telefony, dziewczyny - ciuchy, buty, torebki itd., tapeciary oczywiście wymalowane i ufarbowane, plastiki w wysokich kozaczkach skóropodobnych, mini, wydekoltowane, 100 zdjęć na nk, fb itd., bycie pokemonem, bycie zgorszonym, przeklinanie, chłopcy na phonach mają gołe babki.
 
Czytając to, trudno uwierzyć, że to rzeczywistość polskiej szkoły... a jednak.

Wartość jest w człowieku

To, jak dziecku pomożemy się kształtować dziś - takiego człowieka prawdopodobnie spotkamy za kilka lat. Jeśli wpoimy mu, że liczy się tylko to, co masz i ile „wydrzesz” innym - wychowamy egoistę, który z nikim i niczym nie będzie się liczył, człowieka niezdolnego do refleksji, którego sensem życia będzie walka o odpowiednią wagę, wygląd i stos ciuchów w szafie… Człowieka nieszczęśliwego, który ciągle będzie szukał sposobu na podniesienie poczucia własnej wartości. Czy naprawdę chcemy tego dla własnych dzieci? 
 
 

Przypisy - stan na VIII.2013:

1) Narcyzm, http://www.psychologia.edu.pl/slownik/id.narcyzm/i.html
2) Narcystyczna rodzina, http://pracownia4.wordpress.com/2008/05/10/narcystyczna-rodzina/
3) Are You Raising a Narcissistic Child? http://sandrarose.com/2013/04/medical-minute-are-you-raising-a-narcissistic-child/
4) Szpan wśród dzisiejszej młodzieży - Forum http://www.kotek.pl/kotek_forum/02,3000,120883275,,_Szpan_wsrod_dzisiejszej_mlodziezy.html?v=2

 

Bunt dwulatka – szkoła przetrwania dla rodziców?

$
0
0
Bunt dwulatka

Bunt dwulatka stał się już prawdziwym postrachem wśród rodziców. Powszechnie przyjmuje się, że dzieci w okolicach tego wieku ze słodkich aniołków przeistaczają się w małe „potwory”! Rozpoczyna się prawdziwa szkoła przetrwania dla mamy i taty! Jak sobie poradzić?

Do tej pory grzeczny maluch zaczyna nagle żądać, domagać się i manifestować swoje zdanie… Patrzysz na dziecko i go nie poznajesz - jakby ktoś je podmienił. Co byś nie zrobił to źle - bo ono samo, ono chce, na już… Daj, daj, daj powtarza w koło, a na odmowę reaguje krzykiem, rzucaniem przedmiotami czy uderzaniem głową o podłogę… 
 
NIE - to słyszysz najczęściej, bez względu na to, o co pytasz.
 
Trudno ci zrozumieć całą sytuację - dotychczas bez problemu akceptowało twoje wybory np. odnośnie ubierania się, zabawy, jedzenia, sposobu spacerowania… teraz okazuje się, że ma własny i zupełnie przeciwstawny do twojego pomysł na „swoje życie”. Co się stało? Skąd taka zmiana w zachowaniu malucha?
 
Pamiętajmy, że dziecko nie jest mini wersją dorosłego człowieka - by się nim stać musi przejść szereg etapów rozwoju, nie tylko tego fizycznego, ale również emocjonalnego. Potrzeba czasu, by mogło nauczyć się i uświadomić sobie wiele rzeczy. Okres od około 18 do 30 miesiąca życia* jest tu okresem szczególnym - maluch zaczyna manifestować swoje „ja”, nastaje czas „wypracowywania siebie”. 
 
Rodzicom bywa bardzo ciężko odnaleźć się w nowej sytuacji - dziecko pokazuje, że jest odrębną osobą, mocno nadwerężając przy tym cierpliwość opiekunów. Mam i tata popadają często wręcz w rozpacz, bo z jednej strony chcieliby wszystkiego, co najlepsze dla dziecka, a z drugiej muszą wskazać jasne granice, by „nie wylazło im ono na głowę” lub nie zrobiło sobie krzywdy. 

Przejawy buntu dwulatka

Możecie się spotkać z wieloma zachowaniami dziecka, które przyprawią was o zadziwienie czy silną frustrację. Warto poznać ich przykłady, by jeśli już się pojawią nie przeżyć szoku, a jedynie stwierdzić „Bez paniki, to TYLKO bunt dwulatka. Moje dziecko przechodzi kolejny etap rozwoju emocjonalnego”.
 
- Odmowa - Chcesz pić? NIE, Chcesz zabawę? NIE, Mama cię ubierze NIE, Chodź pójdziemy na spacer NIE… Na każde pytanie, prośbę, jaka wam przyjdzie do głowy, dziecko zwykle z uporem zareaguje słowem NIE (plus, na te wszystkie, o których nawet nie pomyśleliście, że można).
- Domaganie się - Daj mi, Ja chce już - komputer, złoty zegarek, kota, ostry nóż… To bez znaczenia… Dziecko zobaczyło i się domaga płaczem/atakiem złości. Szczególnie rodzice przeżywają te sytuacje w miejscach publicznych. Każdy z nas widział kiedyś np. scenę w sklepie, gdy dziecko próbowało wymusić zakup czegoś. 
- Po swojemu - dziecko sobie coś wymyśliło i za wszelką cenę chce wymusić na rodzicu realizację tego. Np. nie chce iść z mamą za rękę, nawet jeśli obok jest ruchliwa ulica.
- Niezdecydowanie - np. jeszcze przed chwilą krzyczało pić, a teraz z wrzaskiem odmawia wzięcia czegokolwiek do ust.
- Agresja i złość - nawet błahe z pozoru rzeczy typu przestawienie zabawki może wywołać u dziecka reakcję w postaci krzyku, rzucania przedmiotami, niszczenia czegoś, trzaskania drzwiami itp.
- Walka - większość waszych działań i słów spotka się ze sprzeciwem dziecka i będzie to przypominało przeciąganie liny i ustalanie, kto postawi na swoim.
 
A do tego:
 
- Ubieranie - np. histeryczny płacz na sam widok butów, czapeczki czy rękawiczek - nie wspominając już o ich założeniu. Niektóre dzieci odmawiają noszenia czegokolwiek, paradując nago po domu (wcześniej zrzucają z siebie wszystko to, co rodzicowi udało się im ubrać).
- Jedzenie - gwałtownej zmianie mogą ulec gusta żywieniowe dziecka - dziś coś lubi, jutro do ust tego nie weźmie. Plucie, płacz przy posiłkach nie powinny budzić zdziwienia.
- Pożądane to, co zakazane - im bardziej coś jest zakazane, tym większa szansa, że dziecko będzie tym szczególnie zainteresowane. Komórka na stole, gniazdko elektryczne, gorący piecyk itp. 

Jak przetrwać bunt dwulatka?

Pamiętaj, że ten ciągle mówiący NIE i przyprawiający cię czasem o silny stres dwulatek potrzebuje twojej miłości i opieki. Jesteś mu szczególnie potrzebny, bo dzięki tobie właśnie i twojej mądrej postawie pomagasz mu kształtować samego siebie. To ty jesteś dla niego najbliższą osobą, z której bierze przykład i wzór… Mimo tego, że robi ci na opak - tak naprawdę w trakcie tych „batalii” uczy się od ciebie ciągle i kształtuje swoją osobowość. Wyrabia nawyki i poznaje wartości. Od Twojej postawy wiele zależy - również to, jak w późniejszym czasie będą wyglądały wasze relacje rodzic-dziecko. 
 
  • cierpliwość - łatwo powiedzieć trudniej zrobić - kilka sposobów na to, jak ją zachować i się wyciszać w trudnych sytuacjach poznacie w artykule Jak być cierpliwym rodzicem?
  • bez krzyku - zwykle krzyk podnosi tylko poziom agresji zarówno u dziecka, jak i rodzica, unikajcie go 
  • nie bij, nie szarp - dziecko się uczy i rozwija emocjonalnie; może robi to w sposób, który wywołuje u Ciebie frustrację, staraj się jednak zachować spokój. Ty tu jesteś tym silniejszym, mądrzejszym i z przewagą - nie znaczy to jednak, że masz to wykorzystać z krzywdą dla dziecka. Stosując agresję, uczysz jej również malucha.
  • bez długich przemów - 30 minutowe tłumaczenie dziecku, dlaczego czegoś nie można, raczej nie zakończy się sukcesem - dziecko nie skupi tak długo uwagi, a części zdań nawet nie zrozumie. Stosuj jasne i proste komunikaty - Na ścianie nie wolno rysować, rysuje się na papierze, Mama nie ma pieniążków, nie może Ci kupić. 
  • konsekwencja i stawianie granic - dziecko jest na etapie sprawdzania, co może i na ile może - wiedzę tę czerpie codzienne od ciebie. Jeśli rysuje na ścianie, a ty nic nie powiesz, bo daje ci to chwilę spokoju - uzna, że nic złego nie ma w rysowaniu po ścianie. Nie miej więc do niego pretensji później, gdy zabierze się za kolejne ściany. Dziecko robi coś źle - komunikuj mu to. Konsekwentnie trzymaj się swojego zdania. Jeśli próbuje krzykiem wymusić zakup czegoś, zmianę twojej decyzji nie ulegaj - jeśli to zrobisz, nauczy się, że wystarczy odpowiednio długo płakać, by dostać to, co chce.
  • własne wybory - ustalając zasady i granice staraj się zostawić dziecku jakąś przestrzeń wyboru, by już od małego miało szanse uczyć się podejmowania decyzji, wyciągania własnych wniosków, mogło poczuć, że decyduje.  Zamiast powiedzieć „Masz zjeść marchewkę”, warto zapytać - „Wolisz marchewkę czy banana?”,  „Idziemy na spacer” - „Chcesz iść na spacer czy pobawić się w domu?” itp.
  • chwal i doceniaj jego dobre zachowanie
  • nie potępiaj dziecka - nie wmawiaj mu, że to ono jest złe mówiąc np. „Jesteś złym, niegrzecznym dzieckiem”, wskazuj raczej na złe zachowania - „Nie wolno uciekać mamie na ulicy, bo auto może zrobić Ci krzywdę”, „Nieładnie tak się zachowywać”.
  • okazuj miłość - staraj się okazywać mu miłość, przytulaj tak często, jak się da, uśmiechaj się, mów spokojnym tonem
  • zadbaj o siebie - naucz się, jak szybko regenerować siły, wypoczywać. Poproś koleżankę czy kogoś bliskiego, by czasem został z dzieckiem, a ty idź np. na basen, pobiegać, do kosmetyczki czy na małżeńską randkę. 

Wyzwanie dla rodziców

Czas, gdy dziecko zaczyna wchodzić w okres zwany buntem dwulatka nie jest łatwy. Od rodziców wymaga ogromnych pokładów cierpliwości, opanowania i wiedzy, jak postępować, by nie żyć w ciągłym stresie i frustracji. Jednocześnie, na rodzicach spoczywa odpowiedzialność za to, czego w tym czasie maluch się nauczy, jakie będzie jego spojrzenie na normy, zasady itp. Warto zgłębiać fachowe publikacje odnośnie rozwoju emocjonalnego dziecka, by móc zrozumieć, że zwykle jego nieznośne zachowanie nie jest tak naprawdę wymierzone w rodzica. Jest to po prostu naturalny etap uczenia się życia i formowaniem swojego „ja” przez dziecko. 
 
 
* Może to ulec przesunięciu, w zależności od stopnia rozwoju malucha.
 

Czujesz się zmęczona lub zagubiona w roli mamy? Masz już dość życia w stresie? Zmień to! Zapisz się na internetowe warsztaty „Zrelaksowana Mama"!

 
Zrelaksowana Mama
 

Jak być cierpliwym rodzicem?

$
0
0
Kłótnia - rodzina w parku

„Mamo, dlaczego…?” z 50 razy dziennie, „Nie zjem tego czerwonego”, „Nudzi mi się, nudzi”, „Szkoła nie jest mi potrzebna” „Kup mi, ja chce” - to i wiele innych testów cierpliwości przechodzi każdy rodzic towarzysząc codziennie dziecku w jego odkrywaniu świata. Jak zachować cierpliwość, gdy wszystko się w nas gotuje i dlaczego warto?

Niespożyta energia, tysiąc pytań na sekundę, zaskakujące pomysły i zachowania - nawet najbardziej kochający rodzic miewa chwile zwątpienia, gdy jego cierpliwość jest wystawiana na próbę. Codzienne troski i zmartwienia, konieczność godzenia obowiązków rodzicielskich z zawodowymi często sprawia, że trudno nam zachować spokój i wpadamy w złość, gdy dziecko zaczyna marudzić, robi nam na przekór czy domaga się uwagi akurat, gdy mamy pilną pracę do zrobienia. Chcielibyśmy, żeby zrozumiało… „Mama nie ma czasu, Nie dziś, Zajmij się sobą” - bronimy się, jak przed natrętną muchą, byle tylko na chwilę mieć święty spokój. Gdy cierpliwość radykalnie spada - pojawia się krzyk, szarpanie, a nawet i bicie… W końcu wiele osób maltretujących dzieci po prostu „straciło cierpliwość”.

Jak zachować cierpliwość?

Nie ma rodziców, których cierpliwość byłaby jak studnia bez dna. Trzeba mieć świadomość, że przemęczenie, codzienne problemy, jakieś stresujące sytuacje potrafią nam jej granicę radykalnie obniżać. Zdając sobie z tego sprawę, możemy mieć się na baczności i w trudnych sytuacjach zastosować kilka prostych sposobów, by szybko się uspokoić i powstrzymać przed utratą panowania nad sobą.
 
Policz do 10 
Bardzo prosty, ale skuteczny sposób. Dziecko zrobiło coś nie po twojej myśli? Masz ochotę wrzeszczeć? Policz najpierw do 10 (w myślach lub na głos) - dzięki temu nie postąpisz pochopnie i zyskach chwilę, by emocje opadły.
 
Głęboko oddychaj
Bardzo skuteczne w połączeniu z liczeniem, by się uspokoić. Najpierw 1, 2, 3..., a później trzy wolne, głębokie oddechy. Emocje opadną, złość przygaśnie - realnie spojrzysz na sytuację.
 
Inni widzą moje zachowanie
Gdy tylko czujesz, że zaraz wybuchniesz wyobraź sobie, że masz widownię, która widzi twoje zachowanie. Zwykle na myśl, że inni nas obserwują jesteśmy bardziej powściągliwi i motywuje nas to do trzymania nerwów na wodzy. 
 
Dobre wzorce
Nie masz już siły, gniew zaczyna rosnąć - dziecko znowu przyniosło jedynkę, walnęło drzwiami czy wdało się w bójkę? Poszukaj dla siebie wzoru – może nim być np. twoja mama, ktoś znajomy, kogo uważasz za przykład do naśladowania, jeśli chodzi o zachowanie cierpliwości. W chwili złości, przywołuj obraz tej sposoby… Pomyśl, jak by się zachowała w takiej sytuacji? Może ma dużo więcej powodów do frustracji, a mimo to dzielnie walczy o zachowanie cierpliwości?
 
Czy to pomaga mojemu dziecku? 
Dobrym sposobem na przywrócenie się do porządku w chwili zniecierpliwienia jest postawienie sobie w myślach pytania - „Co ja robię, jak to wpłynie na moje dziecko?”. Szarpanie czy krzyk, bo dziecko np. nie zjadło posiłku - raczej nie zbuduje u niego poczucia bezpieczeństwa.
 
Chwila przerwy 
Nie reaguj od razu (impulsywnie), daj sobie chwilę czasu na ochłonięcie. Gniew jest złym doradcą. Zrób sobie przerwę od sytuacji. Na 5-15 minut wyjdź do drugiego pokoju, do ogrodu. Uspokój się, przemyśl, co chcesz powiedzieć, jakie rozwiązania zaproponować i dopiero wtedy wróć do rozmowy z dzieckiem.
 
Jestem nauczycielem
Staraj się zawsze pamiętać, że dziecko nie wie jak zrobić wiele rzeczy, nie ma tych doświadczeń co ty i twoim przywilejem jest móc je uczyć. Jeśli tłumaczysz coś już któryś raz z kolei i popadasz w złość, że dziecko nadal nie rozumie - zmień swoje podejście. Wypróbuj inne sposoby, inne przykłady zamiast 10 razy robić coś, co widzisz, że i tak nie działa.
 
Zaplanuj reakcję
Stało się, straciłeś cierpliwość… Czasu nie da się cofnąć, ale z danej sytuacja można wyciągnąć wnioski na przyszłość. W wolnej chwili usiądź wygodnie, przypomnij sobie okoliczności, w jakich wybuchłeś złością i w myślach napisz nowy scenariusz tego zdarzenia - dobry dla ciebie i dziecka. Gdy następnym razem dojdzie do podobnej sytuacji - przywołaj wizualizację i postępuj tak, jak to sobie wcześniej ustaliłeś.

Miłość cierpliwa jest

Cierpliwość jest trudną sztuką, ale wyjątkowo cenną - bez niej niemożliwe jest zbudowanie szczęśliwej i kochającej się rodziny, bo przecież „miłość cierpliwa jest”.  Zamiast reagować gniewam, naucz się reagować z miłością. Dziecko nie jest dorosłym… jest małym człowiekiem, który doświadczając, przyglądając się światu, biorąc przykład z rodzica i odnosząc się do jego wskazówek tworzy siebie. To, co często nas denerwuje, wyprowadza z równowagi - jest dla niego po prostu odkrywaniem świata, szukaniem u rodzica odpowiedzi na nurtujące pytania, wyrabianiem swojego podejścia do życia, wartości, nawyków…  
 
Mimo że bywa to dla rodzica frustrujące należy pamiętać, że okazując cierpliwość - okazujesz miłość. Pomagasz dziecku wzrastać, jesteś jego przewodnikiem i w znacznym stopniu od ciebie zależy, w jaki bagaż zostanie ono zaopatrzone na dorosłe życie.  
 
 

 

Czujesz się zmęczona lub zagubiona w roli mamy? Masz już dość życia w stresie? Zmień to! Zapisz się na internetowe warsztaty „Zrelaksowana Mama"!

 

Zrelaksowana Mama

 

Witajcie w dżungli – stres i przemoc w szkole

$
0
0
Przemoc w szkole

Trzeba dobrze wyglądać, mieć modne ciuchy i gadżety, wiedzieć, co jest na czasie, a co już dawno odeszło do prehistorii… i najlepiej mieć „dzianych rodziców”, którzy „dla dziecka - wszystko”. Tych „trzeba” można wymienić dużo więcej, a każde z nich determinuje i wpływa na status ucznia standardowej polskiej szkoły. 

Zaczyna się już w przedszkolu - małe księżniczki biegają w pampersach całe skąpane w różu, a kilkuletni panowie walczą o władzę w piaskownicy. Środowisko przedszkolne wydaje się całkiem niewinne, jednak już tu powstają grupki, frakcje i obozy… „Aniu, trzymaj się z dala od Baśki - jej rodzice to patologia. Radek, tyle razy ci mówiłam, nie baw się z Andrzejem”.  Mama czy tata gorliwie edukują maluchy, z kim warto się zadawać, a kto jest niemile widziany - biorą pod uwagę status społeczny, wykształcenie, wygląd, znajomości rodziców danego dziecka. 
 
Rewia mody trwa. Wymyślne fryzury, najmodniejsze spódniczki - rodzice prześcigają się w reklamowaniu siebie swoim dzieckiem-projektem. Dziecka o zdanie nikt nie pyta. Ma się nie brudzić, ma być grzeczne, ma robić najpiękniejsze szlaczki w grupce… inaczej wstyd, bura i „znowu mnie zawiodłeś”… presja rośnie.

Wyścig szczurów

Wyścig szczurów dotyka coraz młodsze dzieci - nawet maluchy w nim uczestniczą. Toczy się walka o najładniejszy obrazek, najbardziej kolorową pisankę, na karmnik dla ptaków zrobiony przez tatusia.

Agresja w szkole

Rodzice podsycają ten ogień konkurencji (w pewnym sensie dzieci nie walczą o ocenę, ale o uznanie, miłość, pochwałę rodzica, dumę). Liczy się mieć, być kimś lubianym, mieć swoją grupę, wpływ na nią. Często „ci lepsi” (z bogatszych domów) trzymają się razem, „ci gorsi” tworzą osobną frakcję. W zależności od tego, kto wywalczy sobie prym - ten rządzi, podporządkowując i wyznaczając normy życia w klasie, szkole.

Już w podstawówce dzieci stają się agresywne wobec kolegów/koleżanek, które dostały lepszą ocenę. Nie ma się czemu się dziwić. Rodzic w domu często zaraz po pytaniu o wynik sprawdzianu, zadaje pytania dodatkowe: „Co dostała Hania? Kto dostał lepszą ocenę? Dlaczego tylko 4, a nie 5?” Miłość i rodzicielska akceptacja bywają dawkowane według skali ocen. 

Stres a potrzeba bycia akceptowanym

Ludzie coraz częściej przeżywają stres, lęki i depresje. Są coraz bardziej niespokojni o to, jak są odbierani i oceniani przez innych - to sprawia, że w odruchu samoobrony próbują podbudować własną wiarę w siebie. Polega to na stosowaniu autopromocji (w oczach innych może to wyglądać na wysoką samoocenę). Aby rozróżnić samoocenę zdrową od tej niezdrowej (narcyzmu) badacze opracowali specjalne testy.
 
Okazało się, że w 2006 roku 2/3 amerykańskich studentów college’u miało poziom narcyzmu większy od przeciętnego poziomu z 1982 r. Wykazano również, że nasileniu lęku towarzyszy wzrost narcyzmu, a oba te zjawiska mają wspólne źródło - są następstwem tego, co określa się jako „zagrożenia dla oceny społecznej”.  Najsilniejszy stres wywoływany jest poprzez zagrożenia w strefie oceny społecznej, a więc przez wszystko to, co może zagrozić naszemu wizerunkowi w oczach innych ludzi.
 
Warto tu również przytoczyć inny fakt, który zapamiętać powinni szczególnie zwolennicy motywowania dzieci do treningu walki o status w szkole - ustalono, że wszystkie najsilniejsze źródła stresu mającego wpływ na zdrowie zaliczają się do 3 kategorii o wyraźnie społecznym charakterze: niski status społeczny, brak przyjaciół oraz stres we wczesnym etapie życia. Wszystkie 3, jak wykazano w badaniach poważnie osłabiają zdrowie i skracają życie. [1]
 
W stresie żyją nie tylko dorośli - dotyka on również dzieci. Jeżeli rodzice „trzęsą się” nad tym, by być jak najwyżej w hierarchii społecznej, by zachować status, poważanie, być uważanym za kogoś ważnego - przekazują taki sam wzorzec swoim dzieciom.
 
Więcej na ten temat przeczytasz w artykule Szpan i lans - z narcyzmem w tle

Projekt dziecko - przemoc w szkole

Wielu rodziców leczy swoje kompleksy kreując dziecko wedle swojej wizji. Pracuje, zarabiam - wszystko ci daję… płacę, więc oczekuję, że będziesz moją dumą i powodem chwały.  Masz być kimś...  Niektórzy są tak zajęci budowaniem kariery, że  uważają, że najlepsze, co dziecko może zrobić to zając się sobą i nie zawracać głowy. Wszystko to sprawia, że młodzi ludzie żyją w silnym napięciu… gotowi do walki, obrony i ataku… Przenoszą to również na grunt szkolny, a emocje w nich drzemiące znajdują często wyraz w agresywnych zachowaniach.

Przemoc w szkoleSzturchania, wyzwiska, upokarzanie, wyśmiewanie, kradzieże, pobicia, molestowanie…. Szkoła coraz bardziej zaczyna przypominać dżunglę, w której trzeba walczyć o przetrwanie. Uczniowie żyją w stresie i strachu... Przed złą oceną (rodzic wywiera silną presję, a dziecko ma wtłoczone do głowy: "bez nauki nic nie osiągniesz"), przed rówieśnikami - i brakiem akceptacji z ich strony, przed nauczycielami. 

W 2011 w przeprowadzono badanie „Stres wśród dzieci i młodzieży w województwie podlaskim”. Okazało się, że uczniów najbardziej stresują i wywołują negatywne emocje: niepowiedzenia w nauce, wymagania nauczycieli/niesprawiedliwe traktowanie, brak akceptacji wśród rówieśników. [2]

W badaniu z 2006 roku - zauważono, że uczniowie gimnazjum częściej niż uczniowie szkół pondgimnazjalnych stają się ofiarami agresji czy też przemocy. Dużą dysproporcję było widać w takich zjawiskach jak: dręczenie pierwszoklasistów, bicie przez jedną osobę lub całą grupę, potrącanie, popychanie przez innych uczniów, szarpanie, popychanie, uderzenie przez nauczyciela. Natomiast ponadgimnazjalni uczniowie częściej stawali się ofiarami plotek, przezywania lub wyzywania przez nauczycieli i zmuszania do kupowania papierosów, alkoholu. Na zastanowienie zasługuje również to, że 34,7% badanych zaznaczyło, że byli wyzywani, przezywani lub obrażani przez nauczyciela. [3]

Przemoc w szkole - przyczyny

Widać tu, że przemoc jest sposobem na ustalanie swojego miejsca w grupie, przekazywaniem komunikatu „ja tu rządzę, jestem kimś”, ale również przejawem odreagowania problemów, stresów lub nawet sposobem sprawienia sobie przyjemności. Być może w ten sposób niektórzy budują poczucie własnej wartości...

Jak wygląda sytuacja związana ze stosowaniem przemocy w polskich szkołach? Oto niektóre wnioski z raportu po przeprowadzonym w 2011 roku ogólnopolskim badaniu na temat:

- najbardziej powszechną formą przemocy, jakiej doświadczają polscy uczniowie jest przemoc werbalna - nie doświadczyło jej jedynie 37% uczniów (obrażanie, przezywanie, wyśmiewanie). 
- dwie piąte (41%) uczniów doświadczyło przemocy relacyjnej - polega na manipulowaniu relacjami społecznymi ucznia w taki sposób, żeby zrobić mu przykrość). O dzieciach rozpowszechniano szkodliwe kłamstwa, były przez kolegów i koleżanki odtrącane, wykluczane z grupy.
 
Okazuje się, że w polskich szkołach niemal 9% uczniów można uznać za ofiary dręczenia szkolnego (systematyczne stosowanie przemocy wobec jednego ucznia przez innego ucznia lub grupę uczniów). Ofiarą dręczenia jest co dziesiąty chłopiec (10%) i co piętnasta (7%) dziewczyna. Co ósmego (12%) ucznia szkoły podstawowej można uznać za ofiarę dręczenia. Wśród gimnazjalistów, co dziesiąty (10%) jest tzw. kozłem ofiarnym.
 
Badanie pozwoliło również wyszczególnić cechy, które uczniowie uważają za mogące być czynnikami podnoszącym ryzyko stania się ofiarą przemocy.
 
  • bycie „lizusem” może narazić na szykany 
  • osoby gorzej radzące sobie ze wszystkim oraz uczniowie strachliwi mogą stać się ofiarami złego traktowania 
  • sprawność fizyczna jest przez uczniów bardzo ceniona, słabsi są narażeni na przemoc 
  • niska atrakcyjność fizyczna również może być czynnikiem ryzyka: uczniowie, którzy odróżniają się pod względem wyglądu (np. z nadwagą) częściej są narażeni na gnębienie, podobnie jak ci dziwnie ubrani.
Zburzono również mit, że ofiarami dręczenia szkolnego zostają często uczniowie z wyższymi ocenami - badania wskazują, że jest on odległy od rzeczywistości szkolnej. W istocie w grupie ryzyka są nie uczniowie bardzo dobrzy w nauce, ale ci, którzy odstają od grupy pod względem ocen, ale w dół. Ustalono, że zasadniczo ubożsi uczniowie są bardziej narażeni na dręczenie, niż  uczniowie o przeciętnej sytuacji finansowej. Wśród uczniów z rodzin najbiedniejszych niemal co piąty jest ofiarą dręczenia (nie stać ich na wspólny wypad do kina, lody, czy modne ciuchy, imprezy). 
 
Pokuszano się również o określenie przyczyn, dla których dręczyciele stosują przemoc wobec wytypowanych wcześniej ofiar. Stwierdzono, że jest to agresja proaktywna. „Ma ona charakter instrumentalny, a więc cierpienie ofiary jest nie celem samym w sobie, a środkiem do osiągnięcia innych celów – są nimi uzyskanie kontroli nad grupą, prestiżu, podziwu i opartego częściowo na strachu szacunku innych uczniów”. [4]
 
Zachęcam do przeczytania całego Raportu Przemoc w szkole
 

Przemoc w szkoleCo na to rodzice? Coraz mniej mają wiary w to, że szkoła jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo uczniom. Kamery i ochroniarze spacerujący po korytarzach powoli wtapiają się w pejzaż polskiej szkoły - coraz więcej rodziców domaga się takich zabezpieczeń - „Z badań agencji Guarana Comunications przeprowadzonej na próbie tysiąca rodziców wynika, że aż 67 proc. z nich nie ma nic przeciwko kamerom i monitoringowi w szkołach. 61 proc. twierdzi, że dzisiejsza szkoła nie zapewnia dzieciom bezpieczeństwa. Blisko połowa zapytanych chciałaby, aby o bezpieczeństwo dziecka dbała profesjonalna ochrona, a nie nauczyciel i woźny”. [5]

Rodzice widzą problem - jednak jak chcą mu zaradzić? Większość chce leczyć skutki, a nie przyczyny… Praca z dzieckiem, sam proces wychowawczy wymaga czasu, uwagi, przyglądania się sobie, błędom, jakie się popełniło w relacji z dzieckiem i systematycznego ich naprawiania. Czasem łatwiej zapłacić za ochroniarza, niż znaleźć czas, by pomóc własnemu dziecku poradzić sobie z emocjami, jakie nim targają. 

Gimnazjum - jak pole minowe

Po reformie systemu edukacji i pojawieniu się gimnazjów sytuacja stała się jeszcze trudniejsza. Do tej pory dziecko do 15 roku życia przebywało w środowisku, które znało od małego… dawało ono w większości przypadków jakieś poczucie stabilności, bezpieczeństwa. Teraz z bezpiecznej podstawówki trafiają do nowej rzeczywistości. Pamiętajmy, że młodzież 13-15-letnia przechodzi w tym okresie jeden z trudniejszych etapów rozwoju człowieka. Można powiedzieć, że jest to taki czas przejściowy pomiędzy byciem dzieckiem, a wchodzeniem w dorosłość. Rozwój fizyczny, zmiana hormonalne (wahania nastroju, problemy z wyrażaniem emocji), a do tego silna potrzeba bycia akceptowanym przez grupę (często tak silna, że na bok odchodzą własne przekonania i poglądy) - to wszystko rodzi stres i lęki. Poczucie własnej wartości bywa często wystawiane na ciężką próbę. 
 
Jeśli do tego dodamy okres buntu młodzieńczego, to mamy mieszankę wybuchową… zamiast w spokoju i poczuciu bezpieczeństwa przeżyć ten okres, chłopak czy dziewczyna trafia do zupełnie nowego środowiska (często anonimowego, nastawionego agresywnie, wymagającego walki „o przetrwanie” i życia w stresie). 

Walka o status klasowy

Życie ucznia determinuje walka o status i pozycję w klasie (szczególnie jest to widoczne w pierwszej klasie gimnazjum, po przyjściu do szkoły ponadgimnazjalnej, zmianie szkoły). Nie ma czasu na zastanawianie się nad sobą, swoim życiem, cieszenie się nauką… uwaga kieruje się na walkę o akceptację. Nigdy nie można być jej pewnym. „Dziś mnie lubią, jutro przyjdzie ktoś nowy do klasy/fajniejszy i mnie odrzucą…”. Dzieciaki płaczą, trzaskają drzwiami, szantażują rodziców - chcą  np. markowe spodnie, wyjazd na drogą wycieczkę - nieważne, że rodzic akurat nie ma pieniędzy. Mają świadomość, że trzeba „mieć”, by się utrzymać w grupie, by nie narazić się na szyderstwo, wyśmianie, kpiny, wyzwiska…. Nie być tym gorszym. Rodzic nie zawsze rozumie wymagania dziecka (nawet, jeśli wcześniej sam wpoił mu wzór - jesteś tym, co masz) - na tym tle powstają konflikty, kłótnie, dochodzi do dramatów.
 

Przemoc w szkoleDzieci przyglądają się sobie wzajemnie, porównują do bohaterów filmów/bajek/reklam lansowanych prze media… cierpią z powodu niskiej samooceny. Trwa walka o przetrwanie - ustawianie się w grupie. Każde z nich chce się jakoś odnaleźć i udowodnić, że jest fajne. Ustalanie pozycji odbywa się pięściami, pieniędzmi, chwaleniem się prezentami od rodziców, wycieczkami. Niektóre dzieci przestają się uczyć, by nie być „kujonem”.  Nikt nie chce być odrzucony - niestety wymaga to spełnienia określonych kryteriów, które narzuca grupa i co to dużo mówić… media. 

W większości przypadków na marginesie lądują ci, którzy nie pasują do schematu - grubsi, biedniejsi, nieśmiali, z problemami, z łatką kujona, świętego (bo nie chce pić, palić, czy ćpać, jak super koledzy). Reszta klasy patrzy na nich i z jednej strony złośliwie się uśmiecha, a z drugiej drży ze strachu w obawie, żeby nie zostać odrzuconym i nie trafić na margines.

Tradycyjna szkoła a może….

Jeden z uczniów napisał w ankiecie, że stosuje się przemoc, żeby „zjeść a nie być zjedzonym” [6] – widzimy więc, jak wiele szkoła ma dziś wspólnego z dżunglą.  Być na górze albo na dole… Lepiej być katem niż ofiarą - smutny to wniosek, ale wiele uczniów do takiego dochodzi i nie bez przyczyny…
 
Przyglądając się  sytuacji w polskim szkolnictwie warto zastanowić się nad alternatywnymi sposobami nauki - edukacja domowa (homeschooling), szkoła demokratyczna, unschooling to tylko niektóre z nich. Szkoła powinna przekazywać wartościowe wzorce, uczyć tolerancji, otwartości na drugiego człowieka, uczyć myślenia, podejmowania decyzji, wyciągania wniosków… Niestety w dużej mierze jest dziś miejscem, gdzie dzieci doświadczają agresji lub stają się agresorami. Dziecko zamiast skupić się na poznawaniu siebie, swoich mocnych i słabych stron, swoich zdolności i zainteresowań, cieszyć się tym - skupia całą swoją uwagę na ustalaniu swojego statusu w grupie w sposób bardzo powierzchowny (bycie „wartościowym” człowiekiem = posiadanie markowych ubrań, super telefonu, gier komputerowych, picie alkoholu, palenie, czy akty przemocy wobec innych). Czy  takiego „wykształcenia” i przygotowania do dorosłego życia chcemy dla własnych dzieci?
 
Nie zapominajmy również o tym, że wychowanie zaczyna się w rodzinnym domu i to, jak wyglądają dziś relacje pomiędzy uczniami wynika w również  z tego, jakie wartości dzieci z niego wynoszą.
 
 

Przypisy:

1. Wilkinson Richard, Pickett Kate Duch równości, Czarna Owca 2011, s. 50-61.
2. Stres wśród dzieci i młodzieży w województwie podlaskim, Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Białymstoku, Obserwatorium Integracji Społecznej,  Białystok 2011, http://www.rops-bialystok.pl/downloads/ois-raport-stres.pdf
3. Agnieszka Zaród, Zachowania agresywne w społeczności uczniów tarnowskich szkół, Tarnów 2006
4. Agata Komendant-Brodowska, Anna Giza-Poleszczuk, Anna Baczko-Dombi, Przemoc w szkole, Raport z badań, lipiec 2011, http://www.pomorska.pl/assets/pdf/PO457441020.PDF
5. Artur Grabek, Profesjonalna ochrona w szkole? Tego chce większość rodziców! (08.2011), http://kobieta.dziennik.pl/dziecko/artykuly/352490,bezpieczenstwo-w-szkole.html
6. Agnieszka Zaród, Zachowania agresywne w społeczności uczniów tarnowskich szkół, Tarnów 2006.
 
 
Opracowano na podstawie - stan na VIII.2013:
1)  Agata Komendant-Brodowska, Anna Giza-Poleszczuk, Anna Baczko-Dombi, Przemoc w szkole, Raport z badań, lipiec 2011, http://www.pomorska.pl/assets/pdf/PO457441020.PDF
2) Likwidacji prawie 3 razy mniej niż przed rokiem. 13 marca 2013, https://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4527%3Alikwidacji-
3) Agnieszka Zaród, Zachowania agresywne w społeczności uczniów tarnowskich szkół, Tarnów 2006
5) Stres wśród dzieci i młodzieży  w województwie podlaskim, Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej w Białymstoku, Obserwatorium Integracji Społecznej,  Białystok 2011 
http://www.rops-bialystok.pl/downloads/ois-raport-stres.pdf
6) Artur Grabek, Profesjonalna ochrona w szkole? Tego chce większość rodziców! (08.2011)
http://kobieta.dziennik.pl/dziecko/artykuly/352490,bezpieczenstwo-w-szkole.html
7) Richard WilkinsonKate Pickett, Duch równości, Czarna Owca 2011.
8) Bernard Sack, Agresja i przemoc w publicznych szkołach gimnazjalnych, 2003 http://www.jbukowiec.republika.pl/artykuly/szkola/przemoc_w_gimnazjach.htm
9) Are You Raising a Narcissistic Child?
http://sandrarose.com/2013/04/medical-minute-are-you-raising-a-narcissistic-child/
10) Dota Szymborska-Dyrda, Szpan w szkole i przedszkolu, http://kobieta.onet.pl/dziecko/starsze-dziecko/szpan-w-szkole-i-przedszkolu/ml0kw
 

Karanie dzieci – czego unikać?

$
0
0
Bicie dziecka - pas

Porysowało ścianę pisakiem, rozebrało pilota na części, zawzięcie odmawia odrobienia pracy domowej czy sprzątania w swoim pokoju.  Napięcie rośnie - czujesz, że za chwilę wybuchniesz… „Kara musi być”, „Nie ujdzie mu płazem” myślisz w złości. Jak się w takich sytuacjach zachować? Czego unikać, by kara dziecko uczyła, a nie niszczyła?

Dzieci uczą się tego, co dobre, poprawne w trackie procesu wychowawczego… Nie rodzą się ze świadomością zasad życia społecznego, rodzinnego - tego, co wolno, a co nie, jak należy postępować, a jak nie. Nie znają zagrożeń i ich nie rozumieją…(zmienia się to wraz z wiekiem). Dopiero odkrywają świat, chłoną wiedzę. To rodzice i otoczenie dają im instrukcję postępowania, którą one same później w różnym zakresie modyfikują (ale która, mimo wszystko odciska się na ich psychice). 
 
Bardzo ważne jest, aby rodzice zdawali sobie sprawę z tego, że wiele zachowań dziecka nie wynika z jego złośliwości, chęci dokuczenia rodzicowi, nie ma nic wspólnego z premedytacją… Często to właśnie oni sami wysyłają sprzeczne sygnały - nie zachowują konsekwencji w działaniu i słowach, w wyniku czego, dziecko gubi się w tym co może, a czego robić nie powinno...  Jak w tej sytuacji można ograniczyć sytuacje, których efektem jest karanie?
 
  • Jasno i konkretnie pokazuj/mów dziecku, co jest dobre, a co złe

Nie powinno być tak, że w przez kilka miesięcy śmiejesz się, gdy np. dziecko bije Cię po twarzy, a następnie w któryś dzień (po tym, jak uderzyło zbyt mocno) szarpiesz je, okazujesz złość i wymyślasz karę. W tej sytuacji, to Ty na tę karę zasługujesz, a nie maluch. Pokazałeś mu, że zabawa w bicie jest dobra, aprobowana przez Ciebie. Teraz nagle karzesz… Dziecko odbiera to, jako wielką krzywdę, niesprawiedliwość, żal w nim rośnie, a poczucie bezpieczeństwa obniża, traci zaufanie do rodzica i nie rozumie jego reakcji. Schemat tego przykładu można odnieść do różnych innych sytuacji i do dzieci w różnym wieku. Mając tego świadomość i zachowując konsekwencje unikniemy wielu frustracji, a dziecku oszczędzimy niezasłużonych kar.
 

  • Twoja postawa uczy 

Jeśli w domowy zaciszu narzekasz na teściową, szefa, koleżankę, przeklinasz, palisz papierosy, pijesz alkohol itp. - dziecko to słyszy i widzi. Patrzy, co robi rodzic i bierze przykład. Czemu się później dziwić, że nazwie babcię idiotką, pobawi się w palenie papierosów czy pójdzie sprawdzić, jak smakuje to, co tatuś tak lubi pić. Nieważne, że powiesz, że palenie jest złe, nieładnie przeklinać… Twój przykład oddziałuje na dziecko bardziej, niż Twoje słowa. „Mama tak robi, tata tak robi, to ja też chce. To musi być fajne”. W efekcie, dziecko robi to, do czego go inspirujesz własnym zachowaniem. (I oczywiście otrzymuje karę, której nie rozumie i która wydaje mu się niesprawiedliwa).

„Gdy mowa o karaniu dzieci za winy rodziców, to zawsze przytaczam pewną anegdotę. W piaskownicy chłopiec bije młodszego kolegę łopatką. Na to przybiega tata, łapie synka, spuszcza mu lanie i krzyczy: „Ile razy ci mówiłem, że nie można bić słabszych i młodszych od siebie”. Ten ojciec najprawdopodobniej wrócił do domu z przekonaniem, że przekazał synowi ważną lekcję. Nie zauważył, że lejąc go, dał mu zapewne kolejną lekcję tego, iż słabszych bić można i należy. Prawdopodobnie ten mały już nie raz dostał od ojca i po prostu oddaje teraz innym dzieciom, tym, które nie są w stanie się obronić. Tak uczymy dzieci tego, czego sami nie widzimy. Na tej zasadzie nasze dobre intencje obracają się w swoje przeciwieństwo”. Wojciech Eichelberger
 

  • Czas i uwaga jest konieczna

Jeśli nie masz czasu dla dziecka i poświęcasz mu go tylko wtedy, gdy jego zachowanie jest niewłaściwie, może dojść do tragicznej sytuacji. Maluch czy nastolatek z premedytacją zacznie postępować źle, byś choć trochę czasu mu poświęcił… Głód miłości, uwagi może prowadzić do „wołania” o nią, właśnie poprzez stanie się „trudnym dzieckiem”. 

Jak nie karać dziecka?

Rodzice wymyślają różne kary, które mają uświadomić dziecku, co jest zachowaniem niewłaściwym, dać komunikat „Tak nie należy robić, to było złe”. Na szczęście coraz mniej jest zwolenników stosowania kar fizycznych - rodzice odkrywają, że spokojem i konsekwencją w działaniu, można dużo więcej dziecko nauczyć, jednocześnie go nie krzywdząc. 
 
Jak nie karać dzieci i czego unikać, gdy czujemy, że wybuch złości jest bliski?
 
- zapoznaj się z artykułem Jak być cierpliwym rodzicem?
- nie karz za wypadki i ciekawość świata - np. za to, że dziecko w ferworze zabawy potrąciło kubek z wodą czy zniszczyło przypadkiem swój telefon. Maluch powciska przyciski na komputerze, bo chce sprawdzić, co to (nie wie, że kasuje Twój raport), włoży pisak do kontaktu z tej samej przyczyny. Należy tłumaczyć jasno i konkretnie, że tak nie wolno robić - a do czasu, gdy dziecko nie będzie w stanie tego zrozumieć, chronić zarówno przedmioty przed nim, jak i jego samego przed zgubnymi skutkami zabawy w odkrywcę.

- nie krzycz, nie szarp, nie bij, nie wyzywaj, nie używaj wulgaryzmów - jeśli to stanie się sposobem karania, dziecko zaczynie bać się rodzica i nie będzie to respekt czy podziw, ale strach niszczący więź pomiędzy nimi. 

„Jestem zdecydowanie przekonany, że dzieci nie należy bić nigdy i pod żadnym pozorem. Bicie jest skrajnym upokorzeniem człowieka bez względu na jego wiek. I nie jest istotne, czy bicie jest bardzo bolesne, czy tylko symboliczne. Chodzi o sam akt bicia. Kary cielesne zawsze wywołują upokorzenie i pragnienie odwetu. Nakręcają spiralę przemocy, która potem musi gdzieś znaleźć ujście”. Wojciech Eichelberger

 
- nie karz tak, że dziecko nie wie, co jest powodem kary - dziecko musi wiedzieć, za co jest dana kara, inaczej nie ma szans na to, że wyciągnie z niej jakieś wnioski na przyszłość, a do tego poczuje się niesprawiedliwie potraktowane.
- nie karz za kogoś innego. Np. siostra zniszczyła książkę, ale „Ty jesteś straszy, powinieneś jej pilnować, więc należy ci się kara”. W tej sytuacji u dziecka rośnie żal do rodziców, a do siostry niechęć, czy wręcz (jeśli takie sytuacje się powtarzają) - nienawiść.
- nie zapomnij przeprosić. Czasem się zdarza, że w przypływie złości rodzic posądzi o coś dziecko, później zaś okazuje się, że nie było ono niczemu winne. W takiej sytuacji należy przeprosić za niesprawiedliwą decyzję (zamiast udawać, że nic się nie stało). Dziecko poczuje, że rodzic jest uczciwy i nie chce jego krzywdy. Warto na przyszłość, przed ukaraniem wysłuchać najpierw dziecka, przyjrzeć się danej sytuacji, zamiast pochopnie uznawać je od razu winnym.
- nie odkładaj kary na później, na jakiś bliżej nieokreślony termin. Dziecko będzie żyć w strachu i stresie, albo zapomni i nie będzie w stanie powiązać późniejszej kary z sytuacją, która ją spowodował  (zależy to od wieku). 
- nie wymyślaj wielkich kar za błahostki, ograniczaj ich ilość - z przeciwnym razie dziecko będzie się bało cokolwiek zrobić. Może również przestać całkiem zwracać uwagę na kary uznając, że „co by nie zrobiło i tak będzie źle, więc nie ma sensu się starać”.

„Jeśli karanie jest bardzo częste, to ryzykujemy, że wychowamy człowieka, który będzie cierpiał na syndrom ofiary. Kogoś zalęknionego, przestraszonego, słabego, niezdolnego się obronić, z ogromną ilością wypartej agresji, którą rozładowywać będzie na słabszych i zależnych”. Wojciech Eichelberger

- nie karz odebraniem miłości - niektórym rodzicom wydaje się (czasem robią to nieświadomie), że skuteczną karą jest komunikat „Nie kocham takiego niegrzecznego dziecka”, „Odejdź, nie lubię Cię”. Tym samym dziecko uczy się, że miłość rodzica nie jest  bezwarunkowa, trzeba na nią zasłużyć, kupić odpowiednim zachowaniem. To przekłada się na niższe poczucie własnej wartości w przyszłości i gorsze relacje z rodzicami i bliskimi.
- nie zapominaj o konsekwencji - jeśli ustaliłeś jakieś zasady nie przypominaj sobie o nich ”od święta”. Jeśli raz to samo zachowanie zostanie ukarane, a innym razem nie, dziecko nie będzie wiedziało, czego się spodziewać po rodzicach, nie będzie czuło się więc bezpiecznie.
- nie podważaj decyzji partnera, wymiar kary ustalajcie bez kłótni w obecności dzieci. Mama ukarała, ale tata z kary zwolnił. Takie zachowanie utwierdza dziecko w przekonaniu, że ktoś jest „fajniejszy i lepszy”. Np. tata jest od kar, mama od zabawy. Widzi ono również, że kara wcale nie jest taka nieuchronna, wystarczy wziąć któregoś z rodziców np. na „litość”. 

Truda sztuka karania

Głównym celem karania dzieci (podobnie jak i nagradzania) jest uświadamianie im, co jest dobre, złe, szkodliwe, niebezpieczne. Granica pomiędzy nauką, a „niszczeniem” psychiki dziecka bywa tu jednak bardzo cienka. Należy zachować rozwagę, podejść do tego mądrze i odpowiedzialnie - z troską o nie, z miłością, a nie z chęcią odreagowania własnej złości czy frustracji. Kary powinny być dostosowane do wieku dziecka, stopnia przewinienia. W żadnym razie nie powinny odbierać mu godności, poczucia własnej wartości. Uczmy pokazując np. konsekwencje czynów (na zasadzie zniszczysz zabawkę, nie będziesz miał zabawki) zamiast stawać się w oczach dziecka agresorem, po którym nie wiadomo czego można się spodziewać. 
 
 

Czujesz się zmęczona lub zagubiona w roli mamy? Masz już dość życia w stresie? Zmień to! Zapisz się na internetowe warsztaty „Zrelaksowana Mama"!

 

Zrelaksowana Mama

 


EKOnomiczne dziecko – czy to możliwe?

$
0
0
EKOnomiczne dziecko - Ewa Kozioł

„EKOnomiczne dziecko: oszczędnie i  naturalnie” to książka, która nie jest stronnicza, a motywująca, edukująca i informująca rodzica o różnych aspektach opieki nad noworodkiem, jak i większym dzieckiem. Wszystko to zaś - ekologicznie i ekonomicznie!

Książka ma na celu budowanie w rodzicach pewności siebie oraz tego, że wszystkie decyzje, które związane są z ich dzieckiem należą wyłącznie do nich, a nie obcych lekarzy czy instytucji rządowych, dla których każde dziecko jest jednakowe. Ponadto, ma ona pokazać, że natura dała rodzicom wszelkie możliwe narzędzia, aby być wspaniałym opiekunami, którzy są w stanie wychować szczęśliwe i zdrowe dziecko, bez gadżetów, masy środków finansowych czy porad „specjalistów”. Ta książka to powrót do tradycji dbania o dziecko, oszczędnej i bez chemii, w której rodzice oczekujący, jak i posiadający dziecko znajdą coś dla siebie.
 

EKOnomiczne dzieckoTa publikacja jest pełna sprawdzonych pomysłów i przepisów, które można wdrożyć od zaraz. Dodatkowo nie jest to literatura fikcji, gdyż bazuje ona na badaniach, książkach i opiniach profesjonalistów w danym temacie. Nie jest to opasłe wydanie podręcznika dla rodziców, wręcz przeciwnie, szanując Twój brak czasu, książka jest napisana „skondensowanie”. Informacje w niej zawarte są przedstawione w przystępnej i jasnej formie.

Książka powstała, aby pokazać, że ekologiczne i naturalne produkty wcale nie muszą być drogie i mogą być zrobione z lokalnych, łatwo dostępnych surowców we własnej kuchni. Co więcej udowadnia ona, że ekologia i oszczędność to jedno słowo.
 
Inna niż wszystkie, ponieważ jest wyprodukowana lokalnie i etycznie, własnym nakładem pracy, a nie masowo w Chinach. Do jej ręcznego złożenia użyto papieru recyklingowego oraz tonerów laserowych z odzysku, przez co nie jest idealna, ale z pewnością jedyna w swoim rodzaju. 
 
Książka dostępna na stronie ZielonyZagonek.pl
 
 
 

Patronat:

StressFree.pl

 

 
 
 
 
 

O Autorce:


Ewa Kozioł

Ewa Kozioł - założycielka popularnego bloga www.zielonyzagonek.pl poruszającego temat domowej i budżetowej ekologii. Przez wiele lat mieszkała za granicą. Ukończyła z wyróżnieniem studia biznesowe na Liverpool John Moores University. Stojąc u drzwi wielkich korporacji, odwróciła się na pięcie, gdyż nie chciała brać udziału w teatrze konsumpcji. Jako młoda mama, z niewielkim budżetem domowym i małą ilością czasu, zaczęła utylizować swoją wiedzę ekonomiczną w domu. Chcąc dać swoim pociechom to, co najlepsze, najzdrowsze i bezpieczne, przeczytała setki książek i profesjonalnych journali, aby podejmować dobre decyzje. Przez ostatnie trzy lata praktykuje świadome rodzicielstwo, samodzielne wytwarzanie kremów, maści oraz życie w zgodzie z naturą. Oszczędnie i bez chemii, a zarazem efektywnie.

 

 

10 sposobów na kłótnie rodzeństwa

$
0
0
Kłótnie rodzeństwa

"Zabrała mi gierkę!”, „Oddaj, to moje!!!!”, „Teraz moja kolej!” - nie ma chyba rodzica, który przynajmniej raz dziennie, nie byłby świadkiem kłótni pomiędzy rodzeństwem. Nieważne - czy dzieci są małe, czy wzrostem przewyższają mamę/tatę. Jakiś powód do kłótni zawsze się znajdzie. Jak sobie radzić w takich sytuacjach? Jak im przeciwdziałać?

Płacz, tupanie nogami, przeraźliwy wrzask, czasem wzajemne szarpanie czy wręcz bójka - rodzeństwo się kłóci ku zgrozie rodzica. Nikt nie jest winny, każde widzi w sobie ofiarę złośliwości brata lub siostry… Jedno skarży na drugie i domaga się jego ukarania… „Mamo to on/ona zaczęła”. Kłótnie pomiędzy rodzeństwem są czymś naturalnym - dzieci są na różnym etapie rozwoju, mają inne osobowości/charaktery, dopiero uczą się, co to znaczy relacja z drugim człowiekiem, na czym polega komunikowanie się, jak należy reagować, gdy ktoś sprawi przykrość, zabierze coś… 
 
Ważne jest, by zrozumieć, dlaczego dzieci się ze sobą kłócą. Zazdrość, frustracja, stres, nieumiejętność negocjacji, wyrażania emocji, rozwiązywania konfliktów, nuda? Słuchaj, przyglądaj się i wprowadzaj w życie coś, na zasadzie profilaktyki. 
 
Oto kilka rad, które pomogą Wam ograniczyć kłótnie pomiędzy rodzeństwem:
 
  1. Przykład uczy. Nie pokazuj, że sposobem na rozwiązywanie problemów jest kłótnia czy rękoczyny. Jeśli dzieci widzą/słyszą, że rodzice w taki sposób rozwiązują konflikty pomiędzy sobą, duże prawdopodobieństwo, że same tak będą postępować.
     
  2. Nie dawaj powodów do zazdrości, nie faworyzuj, nie porównuj. Dziecku bardzo zależy na tym, by być kimś ważnym, wyjątkowym dla rodzica. Jeśli słyszy komunikat „Ola jest taka grzeczna i miła, nie to, co ty”, „Tobie nie dam, to dla Oli” - nabiera przekonania „Mama woli ją”. Narasta w nim złość na siostrę, która odbiera mu „miłość” mamy/taty. Swoje negatywne emocje odreagowuje walcząc z tym, kogo obwinia o zawłaszczenie rodziców - pojawia się złośliwe zachowanie w stosunku do siostry (rodzaj zemsty), szturchanie, kłótnie o każdą drobnostkę. Wszystko, byle pokazać, że wcale ona nie jest taka „fajna” i skupić na sobie uwagę.  
     
     

     
  3. Sprawiedliwe zasady. Jeśli np. młodsze dziecko ma powiedziane, że nie wolno mu zabierać przedmiotów należących do starszego bez jego zgody (lub na odwrót) - starsze dziecko również powinno o tę zgodę pytać nawet malucha. W innym przypadku, powstanie sytuacja, że jedno z nich będzie czuło się niesprawiedliwe traktowane (przez rodzica). Uzna, że jest ofiarą „aktu agresji” brata/siostry, który przychodzi i odbiera mu coś, co uznaje ono za swoje. Warto wpajać dzieciom szacunek do siebie i własności. Uczmy prosić o podzielenie się czymś, a nie tolerować akty „wydzierania sobie”, czy walki - „Ty mi zabrałeś, to ja ci też zabiorę”.
     
  4. Wysłuchaj zamiast krzyczeć. Dzieci się kłócą - wpadasz do pokoju z krzykiem i każesz im się rozejść do swoich pokojów. Problem rozwiązany? Nie, tylko uśpiony. Zamiast tego, spokojnie spróbuj dociec o co poszło. Wysłuchaj i spróbuj znaleźć sprawiedliwe rozwiązanie konfliktu. Zastanów się wspólnie z dziećmi, dlaczego do niego doszło i jak można w przyszłości go unikać. Nie nauczysz dzieci wyrażania emocji/potrzeb bez kłótni, jeśli pokażesz im, że sam nie potrafisz zachować spokoju i panować nad sobą w trudnych sytuacjach.
     
  5. Nie toleruj przemocy. Jeśli dzieci się biją, staraj się uzmysłowić im, że robią bratu/siostrze krzywdę, że to boli, że tak nie wolno robić. Odwołuj się do ich doświadczeń - np. „Pamiętasz, jak upadłeś i cię bolało kolano? Gdy bijesz Krzysia, jego też boli i jest mu przykro”, „ Jak myślisz, jak się twój brat (siostra) czuł, gdy go kopnąłeś? - Jak byś się czuł, gdyby ktoś zrobił to samo tobie?”.
     
  6. Razem z dziećmi opracuj Regulamin Rodziny (raczej dla starszych dzieci). Ustalcie w nim zasady wzajemnego traktowania się w domu, korzystania ze swoich rzeczy, komputera, telewizji. Podzielcie obowiązki domowe tak, aby każdy znał i zaakceptował swój „przydział”. Unikniecie dzięki temu kłótni i dociekania, czyja teraz kolej i na co.
     
  7. Narada rodzinna. Raz w tygodniu wygospodarujcie czas na spotkanie rodzinne - niech to będzie okazja do rozmowy o zaistniałych konfliktach, jakichś niedomówieniach i wypracowania porozumienia pomiędzy dziećmi i rodzicami. 
     
  8. Ucz pracy zespołowej. Pokazuj dzieciom, że wspólna praca, współdziałanie jest lepsze, niż robienie sobie na złość. Organizuj np. wspólne gotowanie, podczas którego każdy będzie miał wyznaczoną ważną rolę i bez współpracy nie będzie pysznego deseru. Spędzajcie czas na rodzinnych wycieczkach rowerowych, pod namiotem, w górach - niech dzieci odczują, że są w „jednej drużynie”. 
     
  9. Pokaż, jak rozwiązywać konflikty inaczej, niż przez kłótnie/bójki. Tłumacz, że należy rozmawiać, wyjaśniać, prości o zgodę, szukać kompromisu i przepraszać, gdy zrobiło się coś źle. Ucz, jak wyrażać swoje zdanie z szacunkiem, dzielić się z innymi (co to znaczy brać i dawać). Pomóż dzieciom wyrażać uczucia - niech nazwą te, które pojawiły się przed kłótnią i w jej trakcie. Niech wzajemnie posłuchają swojej wersji wydarzeń, zrozumieją motyw brata/siostry, usłyszą o wzajemnych potrzebach i uczuciach - przy okazji wymyślajcie wspólnie, jak w przyszłości można uniknąć kłótni w danej sytuacji! Pamiętaj, że często do konfliktów dochodzi, bo dzieci nie wiedzą, co to znaczy negocjować - pokazuj im to na przykładach np. „10 minut Tomek stoi na bramce, a później ty 10 minut” (i nie ma kłótni o to, że każdy chce tylko strzelać gole), „Basia chce się bawić lalkami? A Ty w zoo? To może pobawcie się teraz w jedną zabawę, a po obiedzie w drugą?”.
     
  10. Ogranicz dzieciom dostęp do brutalnych programów telewizyjnych, filmów i gier komputerowych. Oglądanie aktów przemocy sprawia, że dzieci bywają bardziej skłonne do agresji fizycznej i słownej. 

Kłótnie rodzeństwa? Tego nie unikniesz

Pomimo przestrzegania wszystkich zaleceń i zasad mających na celu przeciwdziałanie kłótniom, nie ma możliwości, aby pomiędzy rodzeństwem się one nie pojawiały. Od rodziców zależy jednak w dużej mierze, jaka będzie ich intensywność oraz efekt. Rodzeństwo się znienawidzi, będzie żyło w stanie ciągłej wojny pałając do siebie niechęcią - a może dzięki mądrej postawie rodziców, będzie potrafiło wyrażać uczucia, szukać kompromisu i radzić sobie w trudnych sytuacjach?
 
Uczmy dzieci od małego spokojnego i mądrego rozwiązywania konfliktów pomiędzy sobą. Dzięki temu ich wzajemna więź, gdy będą nastolatkami, dorosłymi ludźmi będzie silniejsza i lepsza. Staną się dla siebie wsparciem i wzajemną podporą w dorosłym życiu. Oczywiście wpłynie to również pozytywnie na ich sposób komunikacji i budowania relacji z innymi ludźmi.
 
 
PS Może się Wam również przyda - Jak być cierpliwym rodzicem?
 
 

Rodzicielstwo – poznaj 5 mitów!

$
0
0
Rodzicielstwo - mity

Rodzicielstwo obrosło w wiele mitów i ciągle pojawiają się nowe. Niestety nie pomagają one ani rodzicom, ani dzieciom. Odrzućcie iluzje! Nie warto się w nich zatapiać! Spójrzcie z mądrością i miłością zarówno na wasze dziecko, jak i na możliwość pojawienia się w waszym życiu maluszka!

Często wierzymy w mity (i nie tylko te związane z rodzicielstwem), ponieważ wszyscy wokół nam je powtarzają. W zależności od środowiska w jakim żyjemy, mogą być one bardzo różne, czasem wręcz pozbawione logiki. Nasze doświadczenia życiowe oraz postawy osób z naszego otoczenia mają tu ogromne znaczenie. Jeśli nasze dzieciństwo było nieszczęśliwe, pełne goryczy lub też nasi rodzice swoje rodzicielstwo negatywnie odbierali - to wszystko w jakiś sposób się na nas odcisnęło. 
 
Niejednokrotnie ślepo wierzymy w jakiś mit tylko dlatego, że nigdy nie było okazji się przekonać, że niewiele ma on wspólnego z prawdą. W takiej sytuacji przydatne są szkolenia pomagające nam poznać samych siebie, czy nawet rozmowa z psychologiem/terapia. Daje to możliwość przyjrzenia się swoim przekonaniom odnośnie rodzicielstwa, oraz pozbycia się tych negatywnych i bezpodstawnych.

Rodzicielskie mity

Mitów odnośnie rodzicielstwa jest wiele - to tylko kilka z nich:
 
  • Rodzicielstwo to bajka
Różowe niemowlę z miną aniołka śpiące w kołysce… brzmi muzyka z pozytywki. Rodzice wypoczęci, uśmiechnięci, sielanka…  i tak przez kolejne lata. Maluch tylko staje się coraz większy, a kołyskę zastępuje śliczny dziecięcy pokoik. Tak wiele par wyobraża sobie rodzicielstwo. Snują wizje idealnego dziecka - zawsze grzecznego, miłego, spokojnego, którego wychowanie nie niesie ze sobą żadnych problemów, a jedynie sprawa, że życie rodzica staje się piękniejsze i takie „pełne”. Niestety jest to mit, który zarówno dzieciom, jak rodzicom przysparza wielu cierpień. W znacznej mierze przejawia się tu egoizm, brak dojrzałości dwóch dorosłych osób, które postrzegają dziecko w kategorii kolejnego gadżetu mającego zwiększyć ich poczucie szczęścia.
 
Nastawiając się na cukierkowe rodzicielstwo, mama i tata często przeżywają później szok - okazuje się „nagle”, że np. dziecko ma kolkę, ciągle płacze i nie ma mowy, żeby był czas na odpoczynek. Pieluchy same się nie zmieniają, dziecięce ubranka wymagają prania, a z niemowlakiem nie można pójść na nocną imprezę. Stres rośnie, podobnie jak poczucie zawodu, oszukania, zagubienia. Proza życia jest zupełnie inna, niż się nastawiali. Pojawiają się kłótnie między rodzicami, dziecko zaś często bywa postrzegane, jako „winowajca” obniżenia się jakości ich życia, a w skrajnych przypadkach nawet „przyczyna” rozpadu związku. 
 
 
 
Dziecko to ogromna radość, ale również odpowiedzialność. Mały człowiek nie jest samowystarczalny, potrzebuje mamy i taty - i to nie jest jego „fanaberia”. Zanim zdecydujemy się na rodzicielstwo, warto uświadomić sobie różne jego aspekty (nie kierując się egoistycznymi pobudkami).
 
  • Rodzicielstwo to katorga 
Kolejny mit, który jest dziś dość popularny wśród osób zastanawiających się nad posiadaniem potomstwa (przeciwstawny do wymienionego powyżej). Na dziecko patrzy się głównie jak na koszt, problem, wyrzeczenie, zniewolenie, żeby nie powiedzieć kulę u nogi. W dużej mierze ma na to wpływ zła sytuacja ekonomiczna w naszym kraju, problemy z pracą, mieszkaniem itp. Z drugiej zaś strony jest w nas pewnego rodzaju egoizm, nastawienie na wygodę.  
 
Pojawia się pytanie - „Dlaczego miałabym kupić pieluchy, zamiast wydać na fryzjera? Dlaczego mam sobie odmawiać czegoś na rzecz dziecka? Po co sobie będę utrudniać życie”. Media lansują konsumpcjonizm: „mieć coraz więcej, coraz lepiej, pracować dużo i na coraz lepszych stanowiskach; robisz karierę - jesteś coś wart”. Jak w tym wszystkim się odnaleźć, by nie traktować dziecka jak balastu? Można i wiele osób to udowadnia, ciesząc się rodzicielstwem i jednocześnie życiem - trzeba tylko odrzucić na bok mity, uprzedzenia i przemyśleć swoją sytuację. Przeanalizować priorytety, cele i wartości - zobaczyć siebie za 10, 20 lat z dzieckiem i bez dziecka... Grunt to podjąć decyzję świadomie i jednocześnie zdając sobie sprawę nie tylko z odpowiedzialności, jaką rodzicielstwo ze sobą niesie, ale również z tego, jak wiele dobrego wnosi ono w życie rodziców.
 
  • Rodzicielstwo lekiem dla związku
Wiele razy daje się słyszeć - „Pojawi się dziecko, to scementuje nasz związek”. Są osoby, które ślepo wierzą, że pojawienie się dziecka na świecie jest najlepszym lekiem na alkoholizm partnera, na jego wybuchowy charakter, na brak porozumienia w rodzinie.

Rodzicielstwo - mity

Szczególnie kobiety często dochodzą do tragicznych w sutkach wniosków - „Dziecko zatrzyma go w domu, przy mnie, nie będzie mógł odejść do tamtej”. Kto najbardziej cierpi na tym micie? Oczywiście dziecko, które jest postrzegane, jako „złoty lek”. Nie jest przyjmowane na tym świecie z miłością, tylko z egoistyczną nadzieją, że „lek” zadziała. Pojawia się i trafia od razu w sam środek rodzicielskiej burzy, w awantury, trzaskanie drzwiami. Później on czy ona dochodzi do wniosku, że tak żyć się nie da… i odchodzi. W innym przypadku trwają ze sobą „związani” dzieckiem... Happy end-ów nie ma zbyt wiele.

Miejmy w sobie na tyle odpowiedzialności, by mitu tego nie traktować jak deski ratunku dla naszego związku - dziecko nie jest zabawką, ma prawo do miłości, do poczucia bezpieczeństwa. Dorośli powinni sami rozwiązywać swoje problemy - jeśli mieszają w to dzieci, zwykle efektem będzie poraniony dorosły człowiek, który z takiego dziecka wyrośnie. 

 
  • Rodzicielstwo to rezygnacja z siebie
Dziecko potrzebuje czasu, uwagi, miłości. Wymaga też ubrań, kosmetyków, jedzenia i leków. Patrząc przez pryzmat tego, wiele osób zaczyna myśleć o nim jako kimś, kto odbierze im wszystko - większe wydatki, mniej czasu, koniec przyjemności, hobby, pasji (bo przecież dobry rodzic na pierwszym miejscu „powinien” stawiać potomka).
 
To kolejny mit, który sprawia, że niektórzy niechętnie patrzą na posiadanie dzieci, a jeszcze inni, wychowują je na egoistów, sami przy tym popadając we frustrację. Dziecko wiele zmienia w życiu rodzica, trzeba jednak mądrze do tego podejść. Często pojawia się konieczność rezygnacji z czegoś (np. z pracy na kilka miesięcy, z ukochanych gór na czas ciąży) - w żadnym bądź razie nie powinna być to jednak rezygnacja z siebie. Jeśli w sercu uznamy, że dla dziecka zrezygnowaliśmy z siebie (z tego, co było i nadal stanowi dla nas wartość) pojawi się gorycz, żal i wyrzuty „Poświeciłam/poświęciłem się dla ciebie, a ty mi tak odpłacasz?” Człowiek przeżywając swoje rodzicielstwo powinien starać się podejmować świadomie decyzje i jednocześnie tak, by były one zgodne z jego systemem wartości. Zamiast ubolewać nad koniecznością rezygnacji z wycieczek rowerowych - warto wyobrazić sobie dziecko, które podróżuje na tylnim siodełku rodzicielskiego roweru. Spójrzmy na dziecko nie jak na koniec nas, ale początek nas zupełnie nowych, z nowymi możliwościami i szansami… Dziecko zwykle niczego nie przekreśla, to my sami wielokrotnie siebie skreślamy ze strachu, braku wiary w swoje możliwości (lub dlatego, że wierzymy w mity).
 
  • Mądrość z książki
Może niektórym z was wyda się to zaskakujące - jednak są rodzice, którzy tak ślepo wierzą w jakąś cudowną książkę o rodzicielstwie, że aż przybiera to wymiar szaleństwa. 

Media nie pozostają tu bez winy, wpierają nam bowiem komunikat - „Jak nie postąpisz wedle zasad z tego czy innego poradnika, to na pewno skrzywdzisz dziecko, czegoś nie zauważysz, będziesz marnym rodzicem”. Niczym złym (a wręcz dobrym) jest oczywiście to, że mama i tata czytają sporo materiałów odnośnie ciąży, porodu, wychowania. Rzeczywiście daje to sporą wiedzę, pomaga nauczyć się wielu cennych rzeczy itp.
 
Problem pojawia się jednak, gdy rodzice zaczynają żyć mitem cudownej książki, która „wie”, jak należy postępować z dzieckiem i którą traktują, jako jedyną wyrocznię. Linijka po linijce sprawdzają i porównują, czy zgadza się waga, czy dziecko potrafi to, co napisano, że umieć powinno w danym tygodniu. Horrorem jest już szczególnie odmierzanie co do grama porcji jedzenia i próba wmuszania go dziecku w przewidzianych przez autora książki porach (nie biorąc przy tym pod uwagę, że np. porcje okazują się zbyt małe lub zbyt duże, jak na jego możliwości).
 
Pamiętajmy, że każdy z nas powinien mieć swój rozum/rozsądek i nim się kierować. Sytuacje bywają różne, dzieci są różne - nie ma jednej cudownej książki, która nam powie, jak wychowywać dziecko. Może podpowiedzieć, być bardzo przydatna, jednak informacje z niej musimy przemyśleć, dostosowywać do tego, z czym przychodzi nam się zmierzyć. Czytajmy, analizujmy, wyciągajmy wnioski - nie traktujemy jednak, jak instrukcji obsługi dziecka, bo skrzywdzimy i jego, i siebie (życie w ciągłym stresie, że coś jest nie tak).

Wyrwij się z jarzma rodzicielskich mitów

Mity związane z rodzicielstwem i ślepa wiara w nie na pewno nie pomogą nikomu zbudować szczęśliwej, dającej sobie poczucie bezpieczeństwa rodziny. Jeśli w nie uwierzysz - albo w ogóle nie zdecydujesz się na dziecko, albo będziesz czuł się jak w kieracie, gdy już ono pojawi się na świecie. Myśląc o posiadaniu dziecka przeanalizuj swoje motywy, wartości, zmierz się ze swoimi lękami, odsuń slogany reklamowe. Patrząc na rodzicielstwo - postaraj się spojrzeć na nie z perspektywy miłości, a nie własnego egoizmu. Niech dziecko nie będzie dodatkiem do twojego życia, lekiem na problemy w zawiązku czy czymś, co wymaga tylko odpowiedniej instrukcji obsługi.
 

Telewizor – wróg czy przyjaciel?

$
0
0
Telewizor

Jak spędzaliście czas wolny, kiedy byliście dziećmi? Czy Wy też ganialiście po podwórku i organizowaliście "bandy"? Ścigaliście się na rowerach? A może są i tacy, którzy chodzili po drzewach albo całymi dniami grali w nogę? Zauważcie: wszystko to odbywało się na dworze! A nasze dzieci?

Pamiętam, że nawet "powieść" pisałyśmy z koleżankami na podwórku. Miałyśmy swoje kryjówki na dziewczyńskie rozmowy i układanie tzw. "widoczków" z kwiatów i znalezionych skarbów. Do domu starałyśmy się wrócić jak najpóźniej. Nie czekały na nas Cartoon Network ani MiniMini, co najwyżej "Piątek z Pankracym" albo Teleranek. O oglądaniu telewizji godzinami nie było mowy.

Z nosem w TV

Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że obecne pokolenie dzieciaków spędza czas trochę inaczej. Właściwie to chyba się już do tego przyzwyczailiśmy. Przecież telewizor to "najlepszy przyjaciel" każdej mamy. W wielu domach małe dzieci jedzą tylko przy bajkach, a do przedszkola pozwalają się ubrać oglądając ulubioną stację.
 
Chcesz mieć chwilę spokoju? Włączasz Ulicę Sezamkową. Ty możesz wreszcie odkurzyć / zrobić obiad / przygotować się do pracy (tu wpisz dowolną czynność), a dziecko przestanie demolować dom (albo dręczyć Cię w inny sposób). Mało tego, dostarczasz mu w ten sposób rozrywki i pobudzających bodźców, może się czegoś nauczy, przecież te bajki dla dzieci teraz robią naprawdę świetne...

Tracąc kontakt ze światem

Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy, że oglądanie telewizji niesie ze sobą coś więcej. Z pozoru wszystko wygląda niewinnie - telewizory są teraz wszędzie, więc nie mogą być chyba czymś złym. Dzięki mediom można się wiele dowiedzieć, poszerzyć horyzonty. Programy edukacyjne adresowane są do coraz młodszej widowni. Dzieci je lubią. A my lubimy je jeszcze bardziej, bo możemy wreszcie odetchnąć. 
 
I dlatego, ponieważ wszyscy tak bardzo lubimy oglądać telewizję, chciałam zaprosić Was do obejrzenia pewnego dokumentu. Opowiada on o eksperymencie przeprowadzonym w jednej z brytyjskich szkół:
 
 
 
Przypomnijcie sobie swoje dzieciństwo. Ci brytyjscy rodzice dorastali w innym świecie. Ciekawa jestem, co o tym wszystkim myślicie? Czy w Polsce jest inaczej?
 
 

Źródło - MiastoDzieci.pl

 

Straszne paluszki na straszzzną przekąskę!

$
0
0
Paluszki

Lubicie być kreatywni, zaskakiwać innych? Podając takie przekąski na stół na pewno wzbudzicie kontrowersje! Nie bójcie się! To nie gryzie - to zostało odgryzione!

Dziś przedstawiamy wam 2 ciekawe pomysły na jedyne w swoim rodzaju - paluszki! Przepisy przydatne szczególnie dla miłośników mocnych wrażeń:) Można je podawać na imprezach "z poczuciem humoru" lub ich wykonanie traktować jako zabawę z dziećmi.

 

 

Palce lizać

Składniki:
- parówki
- ketchup lub konfitura z żurawin
- tortilla (meksykański placek) lub kawałek naleśnika
 
Wykonanie:
Tortillę odrobinę zwilżyć, aby była bardziej elastyczna. Parówkę pokroić na kawałki i owinąć tortillą jak bandażem. "Paznokieć" pomalować ketchupem - i paskudztwo gotowe!
 
 

Nie obgryzaj paznokci

Paluszki

Składniki:
- 50 migdałów (najlepiej bez skórki)
- czerwony barwnik spożywczy
- 3 jajka
- cukier waniliowy
- 1 szklanka cukru
- szczypta soli
- 3 szklanki mąki
- całe masło lub margaryna

 
Wykonanie:
Pomaluj pędzelkiem migdały barwnikiem spożywczym z jednej strony
Rozbij jajko, oddziel białko od żółtka, zachowaj białko na później, a żółtko wlej do wysokiej miski lub garnka
Dodaj 2 kolejne jajka (białka i żółtka), dodaj cukier waniliowe  i cukier 
Utrzyj mikserem na gładką masę
Dodaj masło i mąkę i dalej ucieraj
A teraz najmniej przyjemna część pracy: ugnieć ciasto rękami
Gdy będzie zagniecione i elastyczne, włóż je na pół godziny do lodówki
W tym czasie nagrzej piekarnik do temperatury 200 stopni
Uformuj z ciasta paluszki
Wciskaj w każdy paluszek pazurek - uwaga! Musi być dobrze, głęboko przyklejony do ciasta, bo inaczej wypadnie w czasie pieczenia!
Ułóż paluszki na posmarowanej tłuszczem blasze, posmaruj je białkiem z jajka i włóż do piekarnika na ok. 15 min
 

Żródło - MiastoDzieci.pl

 

Domowe sposoby na przeziębienie

$
0
0
Domowe sposoby - przeziębienie

Nadeszła jesień. Pora roku przesycona barwami, długimi i nastrojowymi wieczorami oraz... wszechobecnym kichaniem. Firmy farmaceutyczne prześcigają się w pomysłach na reklamę swoich antyprzeziębieniowych specyfików. Dorośli sięgają po nie, gdy tylko poczują zbliżającą się chorobę, ale w przypadku dzieci sprawa nie jest taka prosta.

Wiadomo, że dzieci nie wolno leczyć farmakologicznie na własną odpowiedzialność i nie leczy się ich profilaktycznie. Wszystkie niepokojące objawy powinny być konsultowane z zaufanym lekarzem.  A co z domowymi "zabiegami" stosowanymi jeszcze przez nasze babcie? Sokiem malinowym, syropem z cebuli, mlekiem z miodem…
 
Przeczytałam w serwisie edziecko.pl wypowiedź doc. dr hab. Janusza Książyka:
 
Przeziębienie to atak wirusów, więc organizm musi się z nimi sam uporać. Środki z domowego arsenału (mleko z miodem, syrop z cebuli, czosnek, herbatka z imbirem czy sokiem malinowym) nie niszczą wirusów, a zatem nie leczą. Mogą natomiast łagodzić nieco dolegliwości. (…)
Ważniejsza od ewentualnych działań leczniczych niektórych produktów żywnościowych jest wiara rodziców w skuteczność takiej terapii. Organizm wspomagany pozytywnym nastawieniem szybciej dochodzi do równowagi. Dlatego warto mieć w pamięci zestaw babcinych sposobów na różne dolegliwości. Bo jeśli nawet nie pomagają ciału, to na pewno podnoszą na duchu.
 
Mam po tej lekturze mieszane uczucia. Jako mama chorowitego malucha przyjmującego co miesiąc nową porcję antybiotyków, zaczęłam przepytywać babcie, mamę, teściową jak radziły sobie z chorobami własnych dzieci. Postanowiłam wykorzystywać ich doświadczenia już przy pierwszych objawach choroby synka. Robiłam to bez szczególnej wiary w sukces i raczej z desperacji, niż optymistycznego podejścia do sprawy. Efekt? Moje dziecko od dziewięciu miesięcy nie otrzymywało lekarstw poza witaminą C i wapnem. Zdaję sobie sprawę, że sezon na przeziębienia dopiero się rozpoczyna i choroby pewnie nas nie ominą, ale na pewno będziemy się podczas nich "wspomagać" poradami nieocenionej babci.

Domowe sposoby na przeziębienie - dla dzieci i nie tylko

Domowy sok malinowy do każdej herbatki
Pracy przy nim - wbrew pozorom - wcale nie jest tak dużo, a smakuje… mniam mniam. Bez porównania z sokami "malinowymi" zapełniającymi sklepowe półki. Zawiera całe mnóstwo witamin, ma właściwości napotne i rozgrzewające.
 

 
 
Cytryna jak najczęściej
Wszyscy wiedzą, że zawiera dużo witaminy c i wszyscy wiedzą jak pysznie smakują w herbacie. Cytryny to samo zdrowie! Podczas przeziębienia (szczególnie z gorączką) doprawione kwaśną cytryną napoje doskonale gaszą pragnienie.
 
Syrop z cebuli
To "danie" już tak pyszne nie jest, choć niektóre dzieci za nim przepadają (słodziutkie!). Tych, którzy wielbicielami cebuli nie są, sam zapach syropu może przyprawić o zawrót głowy. Dla mniej słodkich doznań smakowych można dodać do syropu sok z cytryny.
Drobno posiekaną cebulkę układamy warstwami zasypując cukrem lub polewając miodem. Odstawiamy w ciepłe miejsce (lub do miseczki z ciepłą wodą), żeby wydzielał się sok. Pierwszą dawkę można podać już po godzinie - dwóch od przyrządzenia. Syrop należy przechowywać w lodówce nie dłużej niż dwa dni. Potem traci swoje właściwości. 
 
Cebula działa bakteriobójczo, przeciwkaszlowo, ale też wykrztuśnie, dlatego syrop warto podawać najpóźniej dwie godziny przed snem. Uwaga z podawaniem go maluszkom! Podobno można go stosować u rocznych szkrabów, ale radzimy ostrożność. Sok z cebuli (do tego na słodko) to dość ciężkie „przeżycie” dla wątroby małych dzieci. Istnieje ryzyko bólu brzuszka. Znamy też przepis urozmaicony o dodatek czosnku, ale znając wybredność małych pacjentów, nie próbujemy go nawet podawać:)
 

CzosnekCzosnek
Jego antybakteryjne działanie udowodniono naukowo, dlatego jest niezastąpiony przy wszelkich infekcjach, także przeziębieniowych. Najlepiej gdyby maluch chrupał codziennie świeżo obrany ząbek czosnku. Hm… Gdyby tylko to było takie proste! Dzieciom nie akceptującym charakterystycznego smaku, trzeba przemycać go wszelkimi dostępnymi sposobami.:)

Jeśli nie wystarczy nam pomysłowości na przekonanie dziecka do skosztowania kanapki z czosnkiem i wypicia syropu z niego, warto zastosować chociaż "terapię wziewną". Tę ostatnią można przeprowadzać nawet u niemowląt. Ząbek czosnku (im świeższy tym lepszy) rozgniatamy na talerzyku i stawiamy obok łóżeczka śpiącego maluszka. Aromat rozchodzi się zazwyczaj po całym mieszkaniu, ale katar powinien na kilka godzin odpuścić.
 
I jeszcze przepis na syrop z czosnku:
2 ząbki polskiego (nie chińskiego!) czosnku przecisnąć przez praskę
sok z cytryny
łyżka miodu
odrobina ciepłej przegotowanej wody 
Syrop powinien być przechowywany w lodówce nie dłużej niż dwa dni. Podajemy dzieciom w wieku od 3 lat podczas przeziębienia 1 łyżeczkę rano i wieczorem. 
 
Syrop z selera na kaszel
Mniej intensywny w smaku niż syrop z cebuli czy czosnku o właściwościach łagodzących uporczywy kaszel. To istna bomba witaminowa. Selery zawierają witaminę A, B, E, C i PP, a także inne składniki mineralne - potas, wapń, cynk, żelazo.
 
Uproszczony przepis na syrop z selera:
Plastry selera rozkładamy w małej misce, zasypujemy cukrem, zostawiamy na noc. Sok, który się wydzieli podajemy dziecku.
Wersja "trudniejsza": myjemy dużego (ale nie wysuszonego w środku!) selera, przecinamy go na 1/4 wysokości. W większym kawałku drążymy dziurkę i wsypujemy w nią 4 łyżeczki cukru lub miodu. Mniejszy kawałek selera posłużyć ma za "przykrywkę". Selera odstawiamy w ciepłe miejsce i po kilku godzinach syrop z selera gotowy.
 
Syrop z buraka
Stosowany i polecany nie tylko przez babcie, ale i przez ich babcie ponieważ dobroczynne działanie soku z burakabyło już znane w poprzednich stuleciach. 
Pierwszy przepis: 2 buraki ścieramy na tarce i dodajemy 3 łyżki miodu. Gotujemy na małym ogniu 20 minut. Schładzamy, podajemy dzieciom po jednej łyżeczce.
Drugi przepis na syrop z buraka: startego na tarce buraka można też zasypać cukrem i odstawić w ciepłe miejsce.
 
A nasze babcie? Drążyły w buraku otwór, sypały do niego cukier i podgrzewały na płycie kuchennej. 
 
Słodkie miodowe co nieco
O zaletach apiterapii można pisać bardzo dużo. Przeczytacie na ten temat w rozmowie z pediatrą – dr lek. med. Barbarą Leszczyńską. Jeśli zaczynamy terapię miodem, warto robić to powoli i stopniowo. Naszemu dziecku miód w herbacie bardzo smakował, ale potem kilka dni prowadziliśmy walkę z biegunką. Jeśli organizm dziecka przyzwyczai się już do miodu, można wprowadzić go do jadłospisu na stałe, nie tylko w trakcie choroby np. zastępując nim cukier w herbacie. Miód podajemy dzieciom powyżej 1 roku życia.
 
Herbatka z kwiatu lipy
Lipa ma działanie napotne, więc doskonale sprawdza się w przypadku chorób, którym towarzyszy gorączka. Napar z kwiatu lipy łagodzi też kaszel. Najlepiej oczywiście zamiast torebek, zaparzyć 2 łyżki suszonych kwiatów lipy i przecedzić po kilkuminutowym parzeniu.
 
Płukanie gardła szałwią i rumiankiem
Szałwia znana jest ze swoich właściwości przeciwzapalnych. Małe dzieci nie powinny jej pić, ale wiele radości (wiem to z doświadczenia) sprawi im wypluwanie płukanki do miseczki. Bierzmy pod uwagę fakt, że przy takich płukankach dziecku zdarzy się raz lub dwa napar połknąć. Dobrze jest więc zrobić go np. z rumiankiem działającym między innymi przeciwgorączkowo i napotnie. Połknięty napar nie będzie tak intensywny i na pewno nie zaszkodzi.
 

Słoik mioduMleko z masłem i miodem
Koszmar mojego chorowitego dzieciństwa:) Do gorącego, przegotowanego mleka dodać łyżkę masła i miodu, można też wrzucić rozgnieciony ząbek czosnku. Po przecedzeniu przez sitko, należy wpić ciepły napój, a suchy, uporczywy kaszel, zacznie się wkrótce pięknie "odrywać".

 
Maść z masła?
Kiedy w dzieciństwie męczył mnie suchy kaszel, smarowano wieczorem moje piersi i plecy masłem, przykładano folię i ciepło mnie okrywano. Do dziś nie bardzo wiem jak to działało, ale działało! Zazwyczaj już na drugi dzień drapiący i drażniący kaszel przechodził w taki, przynoszący ulgę.
 
Źródło pochodzenia produktów
My mamy to szczęście, że mleko pochodzi od wiejskich krów i nie ma w nim ani odrobiny konserwantów. Masło jest robione z prawdziwej, wiejskiej śmietany i - mimo że nie wygląda tak pięknie jak to w sklepach - nie zawiera żadnych sztuczności. Miód wytwarzany jest w znanej nam pasiece, a maliny pochodzą z ogrodu babci. Być może stąd pozytywne efekty naszych domowych terapii. Nie stosowaliśmy do nich nigdy mleka z kartonu, ani miodu z supermarketu. Trudno więc powiedzieć czy „marketowe” produkty będą miały takie same właściwości.
 
Spirytus? Tak, spirytus!
W antyprzeziębieniowych działaniach nie zapominajmy też o… spirytusie. Natarcie dziecku „Amolem” stóp, skroni piersi oraz pleców, które „przy okazji” można oklepać i szybki transport pod kołderkę (można założyć ciepłe skarpety) sprawi, że zamiast walczyć z katarem godzinę po zaśnięciu, zaczniemy z nim walczyć dopiero nad ranem:)
 
Wszystko jednak z umiarem! Pamiętajmy, że skóra dziecka jest znacznie delikatniejsza od naszej i łatwo ją poparzyć. Dlatego do kuracji wystarczy drobina spirytusu na dłoni rodzica. Nigdy bezpośrednio na skórę malucha!
 
Aromatyczne kąpiele
Tutaj warto połączyć sposoby babć ze współczesnymi wspomagaczami. Podziębione dziecko warto wykąpać w ciepłej wodzie z dodatkiem soli leczniczej - np. bocheńskiej, szałwiowo-rumiankowym naparze oraz kropelce olejku "olbas" (Uwaga! Nie więcej niż kropla!). Im więcej dziecko chlapie, tym lepiej! Po takiej kąpieli inhalacyjnej, zakatarzony wcześniej, nosek będzie pięknie oddychał. 
 
Inhalacje
To ważna pomoc przy chorobach dróg oddechowych, bo trafia właśnie bezpośrednio do nich, nie obciążając przy tym układu pokarmowego dziecka. Możemy robić inhalację ziołami, solankami (np. solanką zabłocką) czy wodą z kilkoma kroplami olejku eterycznego (np. sosnowego). Dla dzieci kilka minut spędzone na wdychaniu pod ręcznikiem pary z gorącej cieczy jest niemal wiecznością. Jest to też niestety dość niebezpieczne, bo dziecko i wrzątek obok siebie… reszty nie trzeba dodawać. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup inhalatora. Ceny najprostszych, ale dobrych jakościowo wahają się między 100 a 200 złotych.
 
Nawilżanie mieszkania
Ważną kwestię, przy przeziębieniach i nie tylko, stanowi częste wietrzenie i stopień wilgotności w naszych mieszkaniach. Zakup nawilżacza to dobra inwestycja. Można też wieszać przy łóżeczku dziecka wilgotne ręczniki, a na kaloryferach zamontować specjalne pojemniki z wodą. 
 
Zbyt suche powietrze to problem zarówno latem, jak i w okresie grzewczym. U dzieci może wywoływać sapkę, podrażnienia oczu i gardła, zwiększa też dolegliwości z powodu kataru. Wilgotność najlepiej utrzymywać na poziomie 50-60 %, natomiast temperatura w domu nie powinna przekraczać 20-21 stopni. 

Wspomagaj organizm w walce z chorobą

Domowe sposoby na przeziębienie nie mogą zastąpić leczenia farmakologicznego, ale mogą je wspomóc, a czasem - być może - sprawić, że "obejdzie się" bez antybiotyków. Jeśli tylko przy ich stosowaniu weźmiemy pod uwagę wiek dziecka i zachowamy zdrowy rozsądek, nie zaszkodzą, a mogą pomóc. Dlaczego więc nie spróbować?
 
 
* Artykuł nie stanowi  porady medycznej, lekarskiej czy farmaceutycznej. Czytelnik przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji co do leczenia, powinien skonsultować się (w zależności od potrzeb) z lekarzem lub farmaceutą.
 

Mądre macierzyństwo – Mamo zadbaj o siebie!

$
0
0
Rodzina

Możemy dobrze dbać o nasze rodziny tylko wtedy, gdy dobrze dbamy o siebie. To tak, jak w samolocie - obsługa każe najpierw nam założyć maski tlenowe, a potem dopiero dzieciom. Jeśli nie zadbamy o siebie NAJPIERW, stracimy siły przed metą. Dbaj o siebie. Dzisiaj - nie jutro!

Chcę by moje dziecko/dzieci rosły szczęśliwie. Chcę wychować je na wspaniałych ludzi” - to cel każdej matki. Wszystko to, co może przeszkodzić nam w osiągnięciu tego celu jest źródłem wielkiego stresu.

Spójrzmy prawdzie w oczy: pewnie martwisz się i stresujesz przez cały czas. Stresujesz się zdrowiem swojego dziecka i tym, czy jest wystarczająco zdrowe, martwisz się o jego oceny w szkole i czy dostanie się na studia. Martwisz się o bezpieczeństwo dziecka.

Macierzyństwo - mądrze i z troską o siebie

1. Regeneracja sił
 
a) oderwij się - być może nie uda ci się uniknąć całego stresu, ale naucz sie odrywać od wszystkiego, chociaż na pół godziny w ciągu dnia. Naucz rodzinę, że masz w tym czasie "przerwę antystresową" -  czasami nawet taka krótka przerwa pozwala odpocząć i nabrać nowej perspektywy.
 
- "nie przeszkadzać" - załóż taki znak na drzwiach sypialni. Posłuchaj muzyki, poczytaj książkę, zrób relaksację
- spotkania z innymi mamami i ich dziećmi - fajnie czasem porozmawiać w kobiecym gronie o codzienności mam (unikajcie narzekania)
- wyjścia z koleżankami - nie zapomnij o starych znajomych i przyjaciołach
- zorganizuj wzajemne pomaganie sobie w opiece nad dzieckiem
 
 
 

b) naucz się medytacji i oddychania
c) regularnie ćwicz
d) czas na śmiech - śmiech spaja rodzinę
- wycinaj dowcipy
- oglądaj komedie
- bądź spontaniczna!

2. Rodzina, czyli zarządzaj domem
 
a) kwestie finansowe - naucz się robić budżety, zrób plan wydobycia się z kłopotów, pomyśl jak można oszczędzać upraszczając swoje życie
b) czas dla męża - np. regularne randki (nie muszą być kosztowne: spacer w parku, kino, piknik itp.)
c) zidentyfikuj najbardziej stresujące momenty w ciągu dnia i popraw ich organizację. Na przykład, jeżeli najbardziej stresujące są ranki, bo dzieci szukają rzeczy do włożenia - przygotowujcie je wspólnie wieczorami
d) gotuj z wyprzedzeniem; trzymaj na półce składniki do prostych dań
e) sprzątaj po sobie i ucz dzieci tego samego - twój mąż też może się tego nauczyć
f) stwórz plan dnia dla rodziny i trzymajcie się go
g) wykresy i czeklisty - dzieci je uwielbiają i dzięki nim nie będą się stale pytać o to, co mają jeszcze  zrobić. (znajdź system, który będzie działał w twojej rodzinie) 
h) wprowadź wieczorną rutynę sprzątania po sobie - zmywanie, dzieci układają zabawki itp.

Uprość swoje życie

Zwolnij, zrób mniej, ale ciesz się tym bardziej. Zwolnienie tempa życia jest dla wielu ludzi bardzo trudne, bardzo ich przeraża, ale dzięki niemu rodzina staje się szczęśliwsza.
 
a) zajęcia dla dzieci - dzieci mają całe swoje życie na eksploatowanie swoich zdolności. Nie muszą spróbować wszystkiego w wieku 3-12 lat.
b) wyrzucaj rzeczy, nie pozwalaj im zalegać w kątach domu. Ucz tego samego swoje dzieci. 
c) zredukuj ilość zabawek, jaką mają dzieci. Oddawaj, wymieniaj się z koleżankami.
d) zredukuj ilość ubrań, jakie mają dzieci i ty również. Po co trzymać to, czego od dawana nie używacie, a co tylko się przewala w szafach. 
e) postaw na minimalizm

Zarządzanie czasem 

Bycie "zajętą" oddala nas od bycia tym, kim naprawdę jesteśmy. Oddala nas od robienia rzeczy, które są dla nas najważniejsze.

Zegar

Jesteśmy cały czas zajęte po to, by nie wyjść z naszej strefy komfortu do tego, co w głębi duszy wiemy, że powinniśmy robić - i nie mówię tu o takim zwykłym "powinniśmy", ale o tym, co stanowi dla nas esencję tego kim jesteśmy.

- zrób listę 4-5 ważnych rzeczy dla ciebie. Co jest ważne? Jaki jest twój sens życia?
- zrób listę tego, co robisz - praca, dom, rodzina, zobowiązania, zajęcia, hobby. Pomyśl, co jest naprawdę dla ciebie ważne, co kochasz robić, co jest zgodne z tymi 4-5 rzeczami wylistowanymi wcześniej. Wykreśl to, co nie jest zgodne.
- jak spędzasz swój dzień? Co robisz od momentu wstania do momentu pójścia spać? Zrób listę i zobacz, czy jest ona zgodna z twoimi priorytetami. Jeżeli nie jest - przeprojektuj swój dzień.
- naucz sie mówić NIE
- zmniejsz ilość czasu, jaki poświęcasz mediom - TV, radio, komputer zdominowały nasze życie. 
- gdy już uda ci się wygospodarować trochę czasu - spędzaj go na tym, co kochasz robić najbardziej.
- jeżeli pracujesz w domu - zamknij email i Facebooka, Skype - wszystko, co przeszkadza i zajmuje czas. 
- wyłącz komputer godzinę wcześniej i idź do łóżka.

Pamiętaj

Czas dzieciństwa twoich dzieci to cudowny moment, by zadbać o swoje wewnętrzne dziecko - przypomnij sobie swoje dzieciństwo, co lubiłaś robić, w co się bawić? Zobacz ponownie świat oczami dziecka. Bądź jego przewodnikiem. Jeżeli twoje dzieciństwo nie było takie, jakie chciałbyś mieć - masz szansę zrobić to wszystko lepiej, inaczej. Skorzystaj z niej w pełni świadomie. To wielki dar, jaki dostałaś.
 
Czas płynie nieubłaganie. Choć w tym momencie wydaje się to trudne do uwierzenia, to wszystkie te trudne i piękne chwili przeminą i nigdy już nie wrócą. Gdy odejdą - to odejdą. Będziesz na nie patrzyła z nostalgią i żałowała, że nie zrobiłaś kilku rzeczy inaczej. Teraz jest ten czas, by je właśnie zrobić inaczej!
 
Baw się! - dzieci to ogromna odpowiedzialność, ale są także ekspertami od zabawy. Codziennie odkrywają niezwykłe w zwykłym, pokazują nam zapomniany świat, w którym wszystko jest cudem i zabawą.
 
Uczmy się od dzieci. Uczmy się cieszyć każdym dniem, aż do końca.
 
 

Rozrywki w kryzysie – niedrogo, ale miło!

$
0
0
Rozrywki - piknik

Jak spędzać czas ze znajomymi, rodziną i jednocześnie nie narazić się na znaczne uszczuplenie naszego budżetu? Co robić w domu, żeby się nie nudzić, a jednocześnie dobrze bawić? 

Wyjście „na miasto” bywa kosztowne - kino, pizza, cukiernia. Z drugiej strony, każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu się rozerwać, odpocząć, oderwać myśli od codziennych obowiązków. Jak można się zrelaksować, jednocześnie ograniczając koszty? 

 

Ekonomiczne rozrywki

1. Pożyczaj filmy zamiast je kupować lub płacić za kanały filmowe. 
Prawie każdy ma na półkach całe mnóstwo filmów DVD. Wymieniaj się filmami ze znajomymi i przyjaciółmi. Możesz być pewien, że uda ci się znaleźć u nich fantastyczne filmy, które zawsze chciałeś obejrzeć. 
 
2. Zorganizuj wymianę filmów (lub/i książek) wśród przyjaciół. Poproś wszystkich, by przyszli z filmami do wymiany. Będzie okazja porozmawiać o tym, co kto ostatnio oglądał i dlaczego warto.
 
3. Maraton filmowy w domu. Ustalcie repertuar, zakupcie orzeszki, usiądźcie wygodnie w większym gronie i… chwilo trwaj. 
 
4. Kiermasz ciuchów. U każdego z nas zalegają ubrania i przedmioty, których nie używamy, a są w świetnym stanie. Możesz umawiać się ze znajomymi na imprezy - wymiany. Do tego kawa i ciastka - i świetna zabawa z mnóstwem śmiechu gwarantowana.
 
5. Zróbcie kolację wspólnie. Zapraszając przyjaciół na kolację poproś ich, by przynieśli deser lub przystawki.
 
6. Umówcie się na wspólne gotowanie. Wybierzcie jakiś ciekawy przepis, złóżcie się na składniki i do dzieła. (Na pewno wyjdzie taniej niż w restauracji, a do tego będzie okazja się nieźle pośmiać, porozmawiać spokojnie).
 
7. Piknik. Świetny pomysł, jeśli chcecie spędzić czas na świeżym powietrzu. Możecie wybrać się ze znajomymi, rodziną. Zabierzcie piłkę, paletki i co tylko przyjdzie wam do głowy, by móc zorganizować np. jakieś mini zawody sportowe. W sezonie zimowym - wybierzcie się na sanki lub akcję lepienia bałwana:) PS Nie, nie jesteście na to za starzy. 
 

Gry planszowe8. Noc gier planszowych. Zaproś przyjaciół na turniej gier planszowych. Może to być Monopol lub "Pan tu nie stał". Sprawdźcie szafki - może zalegają tam zakurzone gry?

9. Wieczór robótek ręcznych. Zaproś koleżanki na wieczór dzielenia się umiejętnościami szydełkowania, robienia na drutach czy wyszywania. Zdziwisz się, ile fantastycznych rzeczy potrafią zrobić! 
 
10. Wymiana hobby. Jakie masz hobby, pasję? Może ktoś ze znajomych ma inną i chciałby się wymienić? - „Ja nauczę Ciebie czegoś, a Ty mnie” - a przy tym będziemy się dobrze bawić. Np. wyprawa na ryby, w zamian za naukę tańca. 
 
11. Ciasteczkowy wieczór. Umówcie się na spotkanie poświęcone pieczeniu i dekorowaniu ciastek. Goście przynoszą ze sobą posypki i inne ozdoby do wypieków.
 
12. Zorganizuj wieczór karaoke. W Internecie nie brakuje nagrań z dodanym do nich tekstem. Nieważne, jakie macie talenty wokalne… im więcej fałszowania, tym lepsza zabawa.
 
13. Wspólna wycieczka. Chciałbyś zwiedzić jakieś ciekawe miejsce, ale… koszty. Porozmawiaj ze znajomymi - razem wychodzi taniej. Złóżcie się na paliwo i w drogę. 
 
14. Spacerowa sesja zdjęciowa. To naprawdę wielka frajda. Zabierzcie aparaty - znajdźcie odpowiedni plener i pstrykajcie, ile się da. Śmieszne miny, oryginalne pozy... - spędzicie miło czas, a zdjęcia zostaną na piękną pamiątkę. 
 
15. Bezpłatne. W większych miastach (choć nie tylko), wiele jest imprez, warsztatów itp., które są organizowane bezpłatnie. Poklikaj w Internecie, poszukaj dobrego newslettera i raz w tygodniu sprawdzaj, co w mieście piszczy... (np. wiele wydarzeń, atrakcji dla rodzin z dziećmi zawiera Newsletter Miasta Dzieci).

Inne pomysły na rozrywki?

Znasz inne sposoby, jak niedrogo, a miło spędzić czas w gronie rodziny, znajomych lub w pojedynkę? Podziel się nim w komentarzu i pomóż naszym Czytelnikom ciekawie spędzić czas:) bez ogłaszania bankructwa... 

 

Jak wychować szczęśliwe dziecko?

$
0
0
Szczęśliwe dziecko

Dzieciństwo dla każdego z nas jest fundamentem, na którym opieramy się w dorosłym życiu. Może być on stabilny, wartościowy, dający siłę, ale też może być gruntem niepewnym i przypominającym pole minowe. Jaki fundament chcesz zapewnić swojemu dziecku?

Pytanie o to, jak wychować szczęśliwe dziecko, jest tak naprawdę pytaniem o to - jak wychować szczęśliwego człowieka.

Bycie rodzicem to zarazem piękna, jak i odpowiedzialna rola. Zarówno tata, jak i mama stają przed ogromnym wyzwaniem - trzeba małemu człowiekowi pokazać, jak wygląda świat, nauczyć wielu rzeczy, wskazać różne możliwości i przede wszystkim, towarzyszyć w jego drodze ku dorosłości. Dziecko uczy się przyglądając się rodzicom i otoczeniu, doświadcza, wchodzi w relacje z bliskimi. To wszystko go kształtuje, wyrabia w nim nawyki, przekonania, wartości... Jest to czas pakowania „bagażu” na całe życie - może go on uskrzydlić lub też przygnieść do ziemi… 

Szczęśliwe dzieciństwo - wartościowy bagaż na całe życie

Warto zadbać o to, by zapewnić dziecku dzieciństwo pełne miłości, akceptacji, poczucia bezpieczeństwa, radości z odkrywania świata. Atmosfera, jaka panuje w domu rodzinnym i postawa rodziców jest tu ogromnie ważna. To, co dziecko wyniesie z domu, będzie mu towarzyszyło w dorosłym życiu: wpłynie na to, jakie to życie będzie i jaki wyrośnie z niego dorosły człowiek: pewny siebie, słowny, otwarty na ludzi, odważny, potrafiący budować trwałe i dobre relacje, a może zakompleksiony, bezradny wobec problemów, nieodpowiedzialny…
 

 
 
Oto kilka rad, które pomogą wam budować szczęśliwe dzieciństwo waszym dzieciom oraz pozwolą uniknąć wielu błędów. Tych zdań i zachowań unikajcie jak ognia, gdyż nie tylko mogą odebrać dziecku szczęśliwe dzieciństwo, ale również wypalą pewnego rodzaju piętno, które będzie negatywnie rzutowało na całe jego dorosłe życie:
 
  • Jesteś głupi! Nic nie potrafisz! Jesteś niedobry! Nie jedz tyle, ty grubasie - kierując do dziecka takie i inne, podobne komunikaty wpajasz mu niskie poczucie własnej wartości i wpędzasz w kompleksy, które będą się za nim ciągnęły przez długie lata. Jeśli wmówisz dziecku, że jest złe, nic nie potrafi - ono będzie tak o sobie myśleć. Przyjmie rolę, którą nieświadomie mu narzuciłeś. Unikaj takich zadań - wskazuj raczej na konkretne, niewłaściwe zachowania  „Tak się nie postępuje, Nieładnie tak robić, Twoje zachowanie sprawa przykrość babci”, itp. (to zachowanie jest złe, nie dziecko).
     
  • Matematyka jest taka trudna, nie dasz sobie rady! Nie ma sensu, żebyś brał udział w przedstawieniu - przecież boisz się obcych ludzi! Wycieczka? – nie, to niebezpieczne. Twoja postawa i twoje zachowanie jest dla dziecka drogowskazem. Jeśli czegoś się boisz, duże prawdopodobieństwo, że ten strach przeniesiesz również na nie. Jeśli masz jakieś złe nawyki, przekonania, które tobie wpojono dawno temu - również jest szansa, że zaszczepisz/przekażesz je dziecku. Trzeba być bardzo uważnym, by nie zamykać dzieciom drogi tylko dlatego, że nam ją kiedyś zamknięto zdaniem „To jest zbyt trudne dla ciebie”.  To, że my czegoś nie potrafimy, uważamy za górę nie do zdobycia – nie znaczy wcale, że dla dziecka będzie nie do osiągnięcia. Niech samo się przekona, by później nie miało żalu do rodzica, że wpoił mu strach przed wyzwaniami i samodzielnością.
  • Mama zrobi. Nie wolno. Nie ruszaj. To niebezpieczne. Zostaw. Bardzo łatwo przychodzi rodzicom mówić NIE i wyręczać dziecko we wszystkim. Zapominamy, że „Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”. Mimo strachu o dziecko - warto dać mu przestrzeń do odkrywania, samodzielności, podejmowania własnych małych decyzji. Towarzysząc mu w tym, nawiązujemy z nim relację. Wysyłamy przekaz - jestem obok, kocham cię, akceptuję, pomogę…, ale możesz wybrać własną drogę. Niech dziecko cieszy się poznawaniem siebie i świata!
 
Dzieci i zegarki nie mogą być stale nakręcane. Trzeba im także pozwolić chodzić. 
Jean Paul
 
  • Nie mam czasu. Zajmij się sobą. Daj mi żyć. Nie widzisz, że pracuję? Z czasem bywa „krucho” w wielu rodzinach, jednak warto mieć na uwadze to, że dziecko tego czasu potrzebuje (bliskości, rozmowy, zabawy z rodzicem). Nie przychodzi po to, by mamie czy tacie „utrudnić” życie. Rodzic, nawet w napiętym planie dnia warto, aby próbował znaleźć choć chwilę na spędzenie czasu z dzieckiem, uważne wysłuchanie jego opowieści, czy nawet przeczytanie bajki na dobranoc. Zamiast przekazu „Odczep się, utrudniasz mi życie”, lepiej wysłać nieco inny – „Mama popracuje jeszcze 30 minut, a później się pobawi z tobą”, „Teraz nie mogę pójść z tobą się bawić, ale wieczorem razem poukładamy klocki”. Oczywiście komunikaty powinny być dostosowane do wieku dziecka - ważne, by zachować spokojny ton głosu i pokazać mu, że praca jest ważna dla rodzica, ale ono jest ważniejsze! Jeśli małemu dziecku wpoi się przekonanie, że rodzic nie ma dla niego czasu, przestanie do niego przychodzić ze swoimi problemami, dylematami. Nie będzie pomiędzy nimi zaufania, silnej więzi, a ono samo zacznie żyć w poczuciu odtrącenia - przeświadczeniu, że nic rodzica nie obchodzi… (Zachwiane poczucie bezpieczeństwa.)
     
  • Kasia będzie lekarzem. Wojtek przejmie po tacie kancelarię. Gosia zostanie w domu i będzie nam pomagać na starość. Pomysły rodziców, ich aspiracje odnośnie dzieci - ciągle doprowadzają do wielu tragedii. Dziecko żyjąc w cieniu planów rodziców odnośnie jego przyszłość, przeżywa ogromny stres. Z jednej strony nie chce ich zawieść, a z drugiej, nie chce życia jakie dla niego „przewidzieli”. Ulegając, zyskuje aprobatę, akceptację, iluzję miłości, ale samo jest nieszczęśliwe. Przeciwstawiając się – zostaje odrzucone, poddane krytyce i ciągle słyszy, że zawiodło. Unikajmy pisania scenariuszy życia dzieciom - unieszczęśliwiamy je w ten sposób i sami sobie odbieramy szansę na dobrą relację z nimi.
 
Jedyne, co można zrobić dla dzieci, to wychować je; nie można przeżyć za nie życia.
Elizabeth Taylor
 
  • Może tak, może nie. Zobaczymy. Obiecałem, ale zapomniałem. Jeśli chcesz zabić w dziecku zaufanie do siebie, poczucie bezpieczeństwa - obiecuj i nie dotrzymuj obietnic. Tobie coś może wydawać się drobiazgiem, ale dzieci mają dobrą pamięć. Nie dotrzymałeś słowa raz, drugi, trzeci… - wychodzi, że nie ma sensu wierzyć w to, co mówisz. Dla dziecka to wszystko jedno, czy sprawa była błaha czy nie… Twoje słowo jest mało warte. Podobnie ma się sprawa z zachowaniem konsekwencji w tym, co robisz i mówisz. Pamiętaj, że Twoja stabilność – przekłada się na poczucie stabilności/poczucia bezpieczeństwa u dziecka. Bierze ono również z ciebie przykład - czy chcesz wychować człowieka, które nie dotrzymuje słowa?
 
Kto wiele przebywa z dziećmi, odkryje, że żaden nasz czyn nie pozostaje u nich bez oddźwięku.
Johann Wolfgang Goethe
 
  • Gdyby nie ty… - taki wyrzut kierowany do dziecka, zapada w pamięć do końca życia. Przez tego typu słowa czuje ono, że jest niechciane, jest kulą u nogi rodzica… Odczucie to, może pozostać w nim już na zawsze. 
  • Szkoda, że nie rysujesz tak ładnie, jak Adam! Kasia to ma szczęście…, ma takie zdolne dziecko. Tyle pieniędzy wydajemy na lekcje, a nadal nie potrafisz grać na pianinie… - rodzice miewają swoje wyobrażenia odnośnie tego, jakie „powinno” być ich dziecko.  Niestety w sytuacji, gdy nawet nieświadomie wysyłają mu przekaz – nie jesteś taki, jak chcemy, nie spełniasz naszych wymogów, jesteś do niczego -  ono odbiera sygnał –> nie akceptujemy cię. Powstaje mur pomiędzy nim, a rodzicami… Dziecko czuje się niekochane, próbuje walczyć o tą miłość, zasłużyć. W takie sytuacji nie ma mowy o budowaniu szczęśliwego dzieciństwa i relacji opartej na zaufaniu.

Przede wszystkim kochać

Żadne dziecko nie będzie miało szczęśliwego dzieciństwa bez poczucia, że jest bezwarunkowo kochane. Nawet, jeśli rodzicowi zdarzają się jakieś potknięcia wychowawcze, to miłość będzie na nie skutecznym lekarstwem. Stanie się spoiwem, które pomoże stworzyć mocny fundament, na którym dziecko oprze swoje dorosłe życie, i z którego będzie czerpać siły. Pamiętajcie, że to, co włożycie/pomożecie włożyć dziecku do „plecaka” w trakcie dzieciństwa, zabierze ono ze sobą w dorosłość. Jak bowiem głosi przysłowie - „Dorosły człowiek jest sumą własnego dzieciństwa”, a „Brak ciepła w okresie dzieciństwa jest często powodem, że koloryt świata staje się ciemny” (Antoni Kępiński).
 

Szczyt wszystkiego, czyli dzieci w górach

$
0
0
Dzieci w górach

Dzieci w górach? A nie lepiej wyjechać z nimi nad morze? Piasek, woda i zabawa gotowa, a Ty nie musisz się niczym martwić. Wystarczy, że raz na jakiś czas sprawdzisz, czy nie zamierzają utopić się w zbyt głębokiej wodzie i nie zasypują czyjegoś koca tonami piasku. 

Spokój, zero wysiłku, pełen relaks. W górach na pewno będą jęczeć i marudzić, a Ty zamiast delektować się pięknem krajobrazu narazisz uszy na powtarzające się jak mantra "Daleko jeszcze?". Szczyt wszystkiego!
 
Oczywiście, jeżeli nie lubisz gór, nie ma sensu zabierać dzieci na górskie wyprawy. Lepiej, żeby poznały ich piękno z kimś, kto będzie w stanie zarazić je swoja pasją. Jednak, jeżeli nie są Ci obce uroki samotnych szlaków a Twoje dziecko uczestniczyło już w dłuższych spacerach, warto spróbować pojechać z nim w góry.

Zbyt męczące dla dzieci?

Nie namawiam do zdobywania szczytów Tatr z trzylatkiem, chociaż jestem pełna podziwu dla dzielnych ojców i mam, którzy z pokaźnym ciężarem w nosidle zaliczają wysokie wierzchołki. Myślę o starszych dzieciach (od zerówki w górę) i trasach zaplanowanych zgodnie z ich możliwościami.
A jakie są właściwie ich możliwości? Hmm, kiedy sprzątają dziecięcy pokój, ich siły wydają się bardzo ograniczone. Po pięciu minutach sprzątania przeciętne dziecko jest już baaardzo zmęczone i znudzone. Do tego dochodzą często dolegliwości fizyczne: a to nagle zaczyna boleć główka, a to paluszek... I jak tu z takich dzieckiem ruszać na górską wycieczkę?
 

 

 
Z drugiej strony obserwujesz, jak dzieciaki w ferworze zabawy godzinami szaleją i zdają się w ogóle nie męczyć. W kryzysowych momentach, kiedy każdy normalny dorosły padłby wyczerpany, wołają tylko: "Mama, pić!" i po zasileniu akumulatorów dalej kontynuują biegi, skoki i gonitwy. Właśnie tę nieokiełznaną energię możemy wykorzystać podczas forsownej wspinaczki.

Wyruszamy w góry

Co zrobić, żeby wspólne wyjście w góry przysporzyło  wszystkim frajdy i satysfakcji?
 
1. Wybrać atrakcyjną, niezbyt długą trasę (do kilku godzin) z jednym (i tylko jednym) wierzchołkiem do zdobycia. Wtedy po mozolnej wspinaczce dzieci czeka nagroda - zdobycie szczytu, a później już tylko zejście w blasku chwały.

Dzieci w górach2. Do plecaka zapakować dużo wody i pysznych przekąsek. Nawet, jeśli bardzo dbasz o zdrowe odżywianie dziecka, w górach możesz pozwolić mu na coś kalorycznego i słodkiego. Czekolada nie tylko krzepi i motywuje, ale autentycznie dodaje kopa energii, kiedy dziecko jest zmęczone. W czasie drogi dzieci potrafią sporo zjeść i jeszcze więcej wypić. Najlepiej mało a częściej, by nie obciążać żołądka i uatrakcyjnić wędrówkę. Na szczycie warto urządzić dłuższy odświętny popas.

3. Pamiętać o plasterkach na skaleczenia i obtarcia oraz chusteczkach do obtarcia łez, gdyby powyższe miały miejsce ;) W górach zadrapania to normalna rzecz, do której nie musimy przykładać zbyt wielkiej wagi, a nasze dzieci nauczą się znosić drobne niedogodności bez płaczu.
 
4. Warto zabrać ze sobą aparat fotograficzny i pozwolić dzieciom z niego korzystać. To dobra zabawa, jednocześnie poznawcza i twórcza, stymulująca zmysł obserwacji.
 
5. Korzystać z atrakcji, które ofiarowuje nam szlak: jagód, malin i grzybów, strumieni, przez które można przeskakiwać, zwalonych pni, po których można się przespacerować czy skałek, na które można się wspiąć.
 
6. Jeśli mamy okazje, wybierzmy się ze znajomą rodziną, żeby dzieci było więcej - wtedy na ogół same wymyślają sobie zabawy w drodze.
 
7. Przy oznakach zmęczenia lub nudy (jedno z drugim zwykle idzie w parze) zatrzymać się  i odpocząć chwilę albo rozpocząć zabawę. Podzielę się pomysłami z naszego repertuaru:
 
  • rzucanie szyszkami do celu
  • zbieranie kamyków
  • podchody 
  • konkurs, kto znajdzie więcej znaków na drzewach 
  • rysowanie przeszkód na drodze ("lina", po której trzeba przejść, "dziury", w które nie wolno wpaść, "kamyki" po których trzeba przeskoczyć)
  • szukanie kijów wędrownych
  • wymyślanie historyjek

Dzieci w górach

Zdobywanie górskich szczytów to dla dziecka kontakt z przyrodą, pokonywanie własnych słabości, nauka wytrwałości i dzielności. Euforia, której doznają u celu wędrówki, dodaje nowej energii nawet najbardziej zmęczonym. Żaden konkurs ekologiczny nie wyrabia tak potrzeby dbania o środowisko naturalne, jak doświadczenie jego wartości. Ale najbardziej... najbardziej chyba lubię w tym wszystkim to, że mogę z moimi dziećmi dzielić cudowne poczucie wolności i siły, którego można doznać na odkrytym szczycie - patrząc na niekończący się horyzont, zanurzając się we wszechogarniającym pięknie świata.
 

Źródło: MiastoDzieci.pl

List do Świętego Mikołaja

$
0
0
List do Świętego Mikołaja

Czy piszecie listy do Mikołaja? Święta tuż, tuż... Mikołaj ma już pełne ręce pracy, więc to chyba ostatni moment, żeby zachęcić dzieci do napisaniu listu na temat wymarzonych prezentów.

Biała broda, czerwony płaszcz i czerwona czapka z białym pomponem. Tak to On! Święty Mikołaj wkrótce odwiedzi wszystkie grzeczne dzieci (i nie tylko dzieci). Tradycyjnie zajrzy do naszych domów 6 grudnia., a ściślej rzecz ujmując - należy go wypatrywać w nocy z 5 na 6 grudnia. Jest to postać owiana wieloma legendami, której towarzyszy tajemniczość, ale też ciepło i wyjątkowa dobroć. Zamieszkuje Laponię lub biegun północny i nie jest tam samotny - w pracy towarzyszy mu grupa elfów (a może śnieżynek?), którzy przez cały rok przygotowują prezenty dla dzieci na całym świecie.
 
Czy należy się przygotować na wizytę Mikołaja? Ależ oczywiście! Obowiązkowo należy wyczyścić buty, gdyż właśnie w nich zostaną pozostawione prezenty. W niektórych domach znajdziemy niespodzianki pod poduszką lub w czerwonej skarpecie (sposób na zrobienie skarpety znajdziecie wśród zabaw Miasta Dzieci). Ale czy to wszystko... Skąd Mikołaj ma wiedzieć o czym marzymy? Oczywiście z naszych listów!

Adres Mikołaja

Źródła w sieci podają najczęściej dwa mikołajowe adresy. Wybór właściwego adresu należy oczywiście do nadawcy, ale chyba największym zainteresowaniem cieszy się finlandzka mikołajowa skrzynka pocztowa z racji tego, że to w Laponii znajduje się zimowa rezydencja Mikołaja i jego pomocników.
 
Adresy, na które można kierować listy do Mikołaja:
- Julenissen’s Postkontor, Torget 4,
1440 DRØBAK
NORWAY
 
- Santa Claus′ Office
FIN-96930 Napapiiri
Rovaniemi
Finland
 
Część dzieci i rodziców twierdzi, że pomocnicy św. Mikołaja zostali przeszkoleni także w pracy przy odbiorze listów do swojego pracodawcy. Cała trudność polega na tym, że wieczorem list należy zostawić na oknie tak, żeby pomocnicy mieli do niego łatwy dostęp (wysokie piętra nie stanowią problemu – jednym z elementów szkolenia była wspinaczka). W nocy, kiedy domownicy smacznie śpią, list znika z parapetu, a rano jest już rękach Mikołaja.

Czy Mikołaj ma adres email?

W XXI wieku wiele dzieci i opiekunów nie uznaje papierowej korespondencji, przedkładając korespondencję mailową, ponad tradycyjny list. Maile mają mnóstwo zalet: szybkość dostarczenia, brak konieczności wydawania pieniędzy na znaczki, łatwość pisania na klawiaturze itp. Mikołaj idzie z duchem czasu, więc w sieci funkcjonuje kilka jego adresów: santa.claus@santaclausoffice.fi, santaclaus@lappland.net, joulupukinpaaposti@posti.fi.
 
Można również zajrzeć na stronę wioski Mikołaja: www.santaclausvillage.info. W Polsce powstają strony, za pośrednictwem których można wysłać list do Mikołaja (www.listdomikolaja.pl, http://swiety-mikolaj.com), niestety nie możemy poręczyć za ich wiarygodność. Kilkakrotne próby wysłania wiadomości za pośrednictwem jednej z nich, skończyły się niepowodzeniem z powodu zbyt dużego obciążenia skrzynki Mikołaja...
 

 
 
Jeśli jednak zdecydujecie się na komunikację tradycyjnym listem, może uda się stworzyć rodzinny zwyczaj, który stanie się wspaniałą zabawą dla dzieci i rodziców. Czy macie w domu papeterię? Taką prawdziwą, może ze świątecznymi motywami. Mimo że jest coraz mniej popularna, można ją kupić w każdym sklepie papierniczym. Na pewno mile widziana będzie także papeteria własnoręcznie robiona przez dzieci - dorysowane lub doklejone - na list i kopertę zdobienia.

Co powinno się znaleźć w liście do Mikołaja?

„Lista prezentów!” wykrzykniemy wszyscy. Oczywiście. Jednak zanim przejdziemy do tej części listu, warto przypomnieć sobie kilka dobrych manier i praktyk w sztuce korespondencji. 
 

List do Mikołaja

„Drogi Mikołaju”, „Szanowny Mikołaju” to sformułowania wyrażające szacunek dla adresata. Ponieważ jednak adresat wyjątkowy, chyba możemy pokusić na formy bardziej poufałe i osobiste np. „Drogi Mikołaju” czy „Kochany Mikołaju” - nie jest przecież tajemnicą, że dzieci (i dorośli) darzą Mikołaja ciepłymi uczuciami.

Pisząc nie zapominajmy, że Mikołaj takich listów otrzyma tysiące, warto więc przypomnieć mu kim jesteśmy, ile mamy lat, skąd do niego piszemy. Informacja o wieku nadawcy i jego zainteresowaniach bardzo ułatwi Mikołajowi pracę szczególnie w przypadku gdy, wymarzonego przez dziecko, prezentu pechowo zabraknie w mikołajowych magazynach. Mając więcej danych o pasjach i ulubionych zabawach, będzie mógł wybrać trafiony prezent „zastępczy”.
 
Po krótkiej autoprezentacji, można już przejść do głównego tematu listu - PREZENTÓW. 
 
Pierwsza część listu może wyglądać np. tak: Kochany Mikołaju, ponieważ zbliża się Boże Narodzenie , postanowiłam napisać do Ciebie o swoich świątecznych marzeniach. Mam na imię Kasia, mam 5 lat, mieszkam razem z bratem i rodzicami niedaleko Wrocławia. Bardzo lubię zwierzęta (mamy psa Fafika), lubię bawić się z koleżankami i oglądać bajki, szczególnie takie z księżniczkami. Chciałabym dostać figurki i domek księżniczek, klocki ubieranki albo puzzle z księżniczkami. Wiem, że masz bardzo dużo pracy i możesz nie zdobyć dla mnie wszystkich prezentów. Nie martw się tym, ucieszę się z każdego, który od Ciebie dostanę.
 
Praca Mikołaja jest bardzo przyjemna, ale nie należy do najłatwiejszych - dobór prezentów, presja czasu, odwiedzanie bardzo wielu dzieci, wymaga sporo wysiłku. Pokażmy Mikołajowi, że doceniamy jego trud i zaangażowanie, okażmy mu duchowe wsparcie i trzymajmy kciuki za owocną tegoroczną pracę. Dodajmy otuchy podkreślając, że ucieszy nas każdy prezent. Nie chcemy przecież, żeby Mikołaj popadł w depresję z powodu braku możliwości zrealizowania naszego "zamówienia". Na koniec wypada złożyć świątecznie życzenia i serdecznie pozdrowić zarówno Mikołaja, jak i całą jego ekipę.
 
Czy dołączyć coś do listu? Nie zapominajmy, że Mikołaj, mimo iż doskonale włada wieloma językami, może mieć małe trudności w czytaniu języka pisanego. Żeby ułatwić mu to zadanie, można do listu dołączyć rysunek wymarzonego prezentu. Młodsze dzieci mogą pisanie listu zastąpić rysowaniem listu:)

Prezent dla Mikołaja?

I dzieci i dorośli uwielbiają prezenty. Mikołaj na pewno też je lubi! Samodzielnie narysowany przez dziecko portret Mikołaja, pokolorowany Mikołaj, wycięta z kartonu i ozdobiona choinka lub bombka, albo starannie zapakowany świąteczny pierniczek wywołają szeroki uśmiech na twarzy Mikołaja. Aż zazdrościmy Mikołajowi tych ciepłych i jasnych promyków słońca, które każdego dnia otrzymuje od dzieci w formie listów z kolorowymi marzeniami.
 
Dzieciom życzymy wyśnionych prezentów, a Mikołajowi wielu pięknych listów!

 

Źródło: MiastoDzieci.pl

Nieśmiałość utrudnia mojemu dziecku życie – jak mu pomóc?

$
0
0
Nieśmiałość

Zjawisko nieśmiałości w porównaniu z kwestiami agresji czy nadpobudliwości dziecka wydaje się niegroźne. Jednak dla rodziców wstydliwego dziecka jest to tak samo istotny i ważny problem.

Oni najwyraźniej widzą, że ich dziecko nie jest szczęśliwe, brak mu typowej dla dzieci radości i spontaniczności, a w jego życiu dominują emocje negatywne takie jak lęk, poczucie niższości, niechęć i zazdrość.

We współczesnym, bezwzględnym chwilami, świecie osoby nie posiadające tzw. „siły przebicia” mają mniejsze szanse na sukcesy towarzyskie i zawodowe. Tymczasem coraz więcej dzieci przejawia paraliżujący lęk przed nowymi miejscami, sytuacjami czy kontaktami. Nieśmiałość jest barierą, której bez pomocy i wsparcia najbliższych dziecko nie jest w stanie pokonać.

Nieśmiałość to przeszkoda

Na pewnym etapie rozwoju zawstydzenie dziecka w obcych sytuacjach i obecności nieznanych mu osób jest zachowaniem naturalnym. Dlatego często wstydliwość malucha nie jest powodem niepokoju rodziców aż do chwili przekroczenia progu przedszkola. Obca pani, z którą trzeba spędzić kilka godzin, nowe otoczenie i nowi koledzy wpływają na nasilenie objawów nieśmiałości u dziecka. Funkcjonowanie w grupie sprawia wstydliwym dzieciom ogromne trudności. Obserwują ją, chcą się włączyć w jej działania i integrować, ale strach nie pozwala im się przemóc.

Nieśmiałość dziecka to „przypadłość”, która pociąga za sobą mnóstwo skutków - utrudnia kontakty z innymi, powoduje izolowanie się oraz bierność, utrudnia koncentrację i myślenie, uniemożliwiając wykorzystanie potencjału intelektualnego, wyzwala poczucie lęku i zagrożenia, zniekształca obraz świata i samego siebie.

Często nie zdajemy sobie sprawy, że dziecko na każdym kroku toczy walkę ze sobą, zmagając się z przeszkodami w jego pojęciu nie do pokonania - przeszkodami, których my nawet nie dostrzegamy.

Pomoc dziecku nieśmiałemu

Wielu dzieciom udaje się przezwyciężyć nieśmiałość i stają się dorosłymi, pełnymi wiary w siebie i we własne możliwości, ludźmi. Pozostaje im tylko żal po straconych okazjach do przeżycia czegoś ciekawego i emocjonującego. Część z nich wyrasta jednak na niespokojnych i lękliwych nastolatków, którzy uciekają w świat zastępczych zainteresowań nie wymagających od nich kontaktów z innymi ludźmi takich jak udawanie kogoś innego w komunikacji internetowej, uciekanie w świat książkowej fantazji czy gier. Młodzież ta jest też bardziej podatna na - niekoniecznie pozytywne - wpływy rówieśników i łatwiej sięga po substancje psychoaktywne, które „pomagają” nabrać pewności siebie i stać się śmielszym.

W najgorszych przypadkach dziecięca nieśmiałość prowadzić może do nerwic i depresji. Dlatego tak ważne jest, aby zacząć pomagać dziecku jak najwcześniej.


 

 

Próby walki z nieśmiałością można podejmować poprzez pokierowanie maluchem tak, by z jednej strony stwarzać mu okazje do częstych kontaktów z innymi ludźmi, z drugiej zaś stwarzać sytuacje umożliwiające realne przeżywanie sukcesów, wypierając w ten sposób jego negatywną opinię o własnej osobie. Praca z dzieckiem powinna polegać na "dawkowaniu stresu", stopniowaniu trudności i wspólnej radości z ich pokonywania. 

Technika „małych kroczków"

Najlepiej sprawdza się tutaj technika „małych kroczków". Powinniśmy towarzyszyć maluchowi w stresowych sytuacjach i dawać czas na oswojenie z nimi. Jeśli wstydzi się przywitać z nowym kolegą, nie nalegajmy, może poda mu rączkę na pożegnanie i będzie to już pozytywne osiągnięcie. Drobne sukcesy są podstawą walki ze wstydliwością, gdyż pozwalają uwierzyć we własne możliwości i zwiększyć aktywność. Pokonywanie lęków i zahamowań podnosi samoocenę i daje nadzieję, tworząc punkt wyjścia do kolejnych osiągnięć.

Oswajanie dziecka ze stresem

Sposób, w jaki oswajamy malucha ze stresującymi sytuacjami ma ogromny wpływ na jego zachowanie. Można więc spróbować przyzwyczajać dziecko do stresu w domowych warunkach zachęcając je do podejmowania ryzyka (oczywiście w granicach bezpieczeństwa). Namówmy na przykład malucha na skoki z kanapy w nasze ramiona. W czasie skoku doświadczać będzie przez chwilę uczucia lęku i niepewności, ale kiedy je złapiemy, napięcie minie. Takie inscenizowane sytuacje uczą przezwyciężania stresu.

Okazje do występów
Żeby zmniejszać poziom lęku przed występowaniem w teatrzyku czy na akademiach szkolnych prowokujmy okazje do „występowania na scenie”, ale w sytuacjach pozbawionych ryzyka: powiedzenie wierszyka dziadkom czy rodzicom.

Pochwała
Każda sytuacja, której maluch nie czuje się na siłach sprostać obniża jego samoocenę. Wyznaczajmy dziecku zadania na miarę jego możliwości i dołóżmy wszelkich starań, aby poczuło satysfakcję z własnych dokonań. Stwarzajmy mu sposobność do bycia pomocnym. Pochwała i radość najbliższych oraz duma z samego siebie to wspaniała i jednocześnie motywująca do dalszych wysiłków nagroda.

Unikanie etykiet
Unikajmy „etykietowania” malucha i starajmy się nie nazywać go w jego obecności nieśmiałym. Gdy dziecko, które chowa się za płaszczem mamy usłyszy „On jest taki nieśmiały” może poczuć się „skazany” na takie zachowanie. Myśli o sobie, że jest nieśmiały i nie próbując nawet walczyć z tym określeniem, tak się właśnie zachowuje. Powiedzmy więc „On potrzebuje czasu, żeby się dobrze bawić”, a na uwagi znajomych o nieśmiałości malucha odpowiadajmy podkreślając jego pozytywne strony ("Lubi ocenić sytuację, zanim się zaangażuje").

Przebywanie wśród ludzi
Przekonujmy malucha, że świat nie jest taki zły jak w jego wyobraźni. Przebywanie wśród ludzi: zapraszanie gości (dziecko w domu czuje się swobodniej) i wizyty u znajomych to najlepsza metoda. Stwórzmy dziecku okazje do spotykania się z nieznanymi osobami i warunkami. Prowokujmy sytuacje, w których maluch nawiąże nowe znajomości i nabędzie społeczne umiejętności, niezależnie od tego jak bardzo czuje się szczęśliwe w samotności. Nie zapomnijmy jednak dać dziecku czas na oswojenie się z nowym otoczeniem, osobami, zanim zaczniemy go namawiać do nawiązania kontaktu. Inicjujmy spotkania z młodszymi od naszej pociechy dziećmi. Badania pokazują, że przy takich maluchach wstydliwe dzieci są pewniejsze. Starajmy się aby w trakcie dziecięcych „spotkań towarzyskich” liczba uczestników była parzysta, aby podczas zabaw jedno dziecko (zazwyczaj nieśmiałe) nie pozostawało z boku.

Najskuteczniejszą metodą na przekonanie dzieci do nawiązywania kontaktów jest uświadamianie im, że jest tak samo ważne dla innych, jak oni dla niego.

Bądźmy dziećmi!
Żeby pomóc dziecku przezwyciężyć uczucie zawstydzenia czasem sami powinniśmy na chwilę stać się dzieckiem i włączać do zabaw grupowych, w które nasza pociecha boi się zaangażować. Widząc tatę układającego klocki z innymi dziećmi, maluch na pewno przyłączy się do zabawy.

Ćwiczenie zachowań społecznych
Pamiętajmy o tym, że nie każde dziecko posiada naturalną zdolność nawiązywania kontaktów - niektóre trzeba nauczyć jak zapoznać się z rówieśnikiem czy przyłączyć do grupy dzieci. Ćwiczmy z nim niektóre typowe pozdrowienia, zdania rozpoczynające i kończące rozmowę, uścisk ręki. Świetnie sprawdzają się tutaj sceny z kukiełkami. Nie zapominajmy podkreślać roli kontaktu wzrokowego z rozmówcą i uśmiechu w ułatwianiu wchodzenia w relacje z drugą osobą.

Wyznaczanie celów
Nauczajmy umiejętności społecznych zaczynając na przykład od ćwiczeń całą rodziną (pytanie o drogę, o godzinę, zakupy w osiedlowym sklepie czy mówienie „dzień dobry). Ustalmy z maluchem „plan ośmielania” i „pomiar” postępów. Gdy dziecko osiągnie cel wyznaczony na dany dzień, pochwalmy je i uczcijmy sukces także w inny symboliczny sposób - czymś specjalnym, rzadkim i upragnionym przez malucha choćby słodyczami lub wyjściem do kina. Dla wielu dzieci trudną barierą jest wypowiedzenie każdego dnia przynajmniej jednego słowa do obcej osoby. Inne zadania mogą polegać na powiedzeniu czegoś do całej klasy lub zadaniu pytania nauczycielowi. Miernikiem takich małych zwycięstw nad nieśmiałością może być tabelka, w której dziecko każdy sukces będzie odnotowywało rysując uśmiechniętą buźkę.

Zrozumieć emocje
Maluchy nie potrafią często zdefiniować swoich uczuć i emocji, a przez to chowają je głęboko w sobie. Pomóżmy im zrozumieć, co czują („Wiem, że jesteś zawstydzony/przestraszony/niepewny z tego powodu. Ja też, kiedy nie wiem jak się zachować, a inni ludzie patrzą na mnie z wyczekiwaniem, czuję zaniepokojenie”), pokazując jednocześnie, że jego problem nie jest odosobniony i pomagając znaleźć jego rozwiązanie. Warto posłużyć się także zabawami w odgadywanie uczuć na podstawie rysunków twarzy, w postaci rebusów itp.

Muzyka i sztuka
Muzyka i sztuka we wszystkich formach wzbogacają osobowość, pozwalają wyrazić uczucia i emocje. Wykorzystujmy wszelką aktywność dziecka w rysunku, śpiewie czy pisaniu chwalmy jego twórczość i namawiajmy do nawiązywania kontaktów z osobami o podobnych zainteresowaniach.

Wspólne czytanie
Czytajmy z maluchem książeczki i opowiadajmy bajki, których bohaterowie przezwyciężają swoją nieśmiałość.

Rodzina

Przykład rodziców
Uczmy dziecko wyrozumiałości dla własnych niedoskonałości opowiadając mu na przykład, co nam się nie udało lub z czym mieliśmy problemy w jego wieku. Pozwólmy mu popełniać błędy i nauczajmy świadomości, że są one jednym ze sposobów na naukę, bo nie ma ludzi idealnych. Opowiadajmy maluchowi o własnych doświadczeniach uświadamiając mu w ten sposób, że każdy człowiek przeżywa chwile lęku i zawstydzenia. Przy okazji możemy opowiedzieć jakimi sposobami my radzimy sobie ze stresem.

Motywacja
Uświadamiajmy korzyści płynące z walki z nieśmiałością (większa ilość przyjaciół, czerpanie radości z pobytu w szkole/przedszkolu). Dziecko, które spodziewa się po jakimś zachowaniu korzyści, łatwiej się w nie angażuje.

Ostrożna krytyka
Jeżeli już musimy skrytykować to starajmy się oceniać zachowanie, a nie dziecko. Zamiast nazywać je niegrzecznym powiedzmy, że nieładnie postąpiło uderzając kolegę.

Samodzielność
Wspierajmy samodzielność malucha. Nawet jeśli zawiązywanie bucików trwa kwadrans - starajmy się wytrzymać. Samodzielność polega tez na podejmowaniu decyzji i dokonywaniu wyborów („Wolisz dziś założyć zieloną czy niebieską koszulkę?”)?

Porównywanie
Porównywanie z innymi przynosi w przypadku dzieci nieśmiałych jeszcze bardziej negatywne skutki niż w przypadku dzieci odważnych. Stawianie kogoś innego za wzór nie mobilizuje do zmiany, ale odbiera wiarę w siebie. Jeśli zamiast wczuć się w emocje wstydliwego malucha, za wszelką cenę chcemy go ośmielić, żeby był taki jak inni („Popatrz, Kasia i Damian się nie wstydzą”) zwiększamy tylko jego lęk.

Możemy natomiast pochwalić dobre zachowania innych dzieci w obecności naszego dziecka mówiąc na przykład "Podobał mi się sposób, w jaki ta dziewczynka podeszła do nas i zapytała o godzinę".

Rodzice i nauczyciele
Skoordynujmy nasze działania z innymi osobami mającymi częsty kontakt z dzieckiem na przykład nauczycielami.

Szacunek i wyrozumiałość

Właściwa atmosfera oraz postawa osób dorosłych i rówieśników są w stanie wyzwolić w dziecku nieśmiałym wiarę we własne siły oraz wpłynąć na zmianę jego nastawienia do pokonywania trudności.

Pamiętajmy, że dziecko wstydliwe tak samo jak inne (jeśli nie bardziej!) potrzebuje miłości, akceptacji i poświecenia mu uwagi. Wspierajmy je, zróbmy wszystko, by uwierzyło, że jest wartościową osobą i nie wątpiło w swoje możliwości. Warto wykorzystać każdą chwilę by je przytulić, mówić, że je rozumiemy i podkreślać, że widzimy jego starania.

Nie naciskajmy, bo hamujące je bariery tylko się powiększą. Uszanujmy jego ostrożność w poznawaniu świata. Poprzez tworzenie klimatu bezpieczeństwa obniżajmy poziom lęku naszej pociechy, bo bez współpracy i chęci z jej strony, nie można myśleć o pozytywnych rezultatach.

Każdy jest inny

Każde dziecko reaguje indywidualnie na opisane metody, warto je jednak wypróbować pamiętając, że wymagają one systematyczności, czasu i cierpliwości. Starania rodziców - jeśli nawet nie wyleczą malucha z nieśmiałości - to będą wielkim dla niego wsparciem, gdyż pomogą mu powiększać sferę bezpieczeństwa, zaakceptować siebie oraz zdobyć podstawowe umiejętności społeczne niezbędne do poznawania i znajdowania wspólnego języka z ludźmi.

 

Źródło: MiastoDzieci.pl

Viewing all 248 articles
Browse latest View live